Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w sklepie z odzieżą i sprzętem sportowym. Przez 5 miesięcy mojej pracy, zdążyło wydarzyć się mnóstwo rzeczy, które zasługują na miano "piekielnych".

Zacznijmy od klientów.

1) Burza.

Zaczęło się niewinnie. Lato, upał, ciężko oddychać, wyczuwa się, że spadnie deszcz. Spada. Ogromna ilość wody płynie z nieba. Po dwóch godzinach tej "ściany deszczu" pęka rura na środku sklepu. Woda leje się z sufitu, zalewa podłogę. Pracownicy w pośpiechu odsuwają sprzęt sportowy, wypraszają klientów, z głośnika non stop płyną komunikaty o niebezpieczeństwie i nakazie opuszczenia sklepu.
A klienci? Stoją w kasie, i krzyczą, żeby zawołać kasjera, bo oni się spieszą! Siedzą na ławce w sklepie i czekają (na co?) na kuzyna, bo stoi w kolejce a pada, no co Pani sobie wyobraża, że my teraz wyjdziemy?! W ten deszcz?! (Bardzo głośny i wyraźny komunikat od 10 min)

2) Regularne nieczytanie regulaminów dotyczących korzystania ze sprzętu.

Ot, taka trampolina.
Na trampolinie może ćwiczyć/skakać jedna osoba, jeśli nie jest pełnoletnia, pod nadzorem dorosłej osoby-opiekuna. Zaleceniem producenta jest nie przekraczanie wagi 80kg.

Widzę 3 dzieci wrzeszczących, drących się i piszczących na raz.
Podchodzę, informuję o regulaminie. Dzieci nic sobie z tego nie robią. Informuję ochronę, ochrona wyprowadza dzieci z trampoliny, prowadzi je do informacji, z której zaraz płynie komunikat na cały sklep, z prośbą o odebranie dzieci.
2 minuty, 5 minut, 20 minut i kilka wtórnych komunikatów.
Zjawia się Pani z pełnym koszykiem.
No przecież ona słyszała, że dzieci są przy punkcie informacyjnym, więc były bezpieczne, o co mają Państwo pretensje? Przecież ja muszę zrobić w spokoju zakupy!

3) Hulajnogi/rowery/rolki.

Mamy w sklepie korytarze, dość szerokie, jednak zabrania się jeżdżenia po nich sprzętem.

Często rodzice chcąc sprawić przyjemność swojemu maluchowi, puszcza takiego "samopas". Na ROWERZE, na środku sklepu, gdzie jest np. około tysiąca klientów. Prośby, groźby, tłumaczenia, nie dają skutków.

4) Wypadki.

Jak wspomniałam we wcześniejszym punkcie, rodzice z chęcią namawiają dzieci do udziału w zawodach: "Kto nie pojedzie na rowerze najszybciej jak się da przez wszystkie działy, alejki, ten słabiak".

No i właśnie trafił nam się taki delikwent, który z wielką szybkością wjechał w jeden z wieszaków. Wieszaki jak wiadomo, są metalowe.
Przyjechało pogotowie. Państwo nie chcą zadośćuczynienia, wiedzą, że to ich wina.
Miesiąc później sprawa w sądzie, bo Państwo się jednak zdecydowali, po przeczytaniu w internecie ile mogą za to dostać.
Niestety, sprawa nie poszła po myśli "mądrych" klientów.

Praca fajna, zgodna z pasją, ale klienci trochę utrudniają.

sport to zdrowie

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 363 (399)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…