Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69149

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W sobotę ślubna ściągnęła na pogaduchy koleżankę z pracy - zadania premium (w ramach wypracowywania premii). Panie skończyły wcześniej niż planowały, pogoda nędzna, to zamiast na kawę na miasto przyszły do domu.

Obiad zjedliśmy, ja się zabrałem za swoje zajęcia, Panie za ploty, no i wyszło tak, że koleżanka się zagadała i przegapiła środek transportu w postaci pociągu. Następny za parę godzin, w związku z czym małżonka poprosiła mnie żebym odwiózł koleżankę do domu - koleżanka przy nadziei to raz, a dwa w tych wieczornych pociągach w soboty to rzeczy się dzieją o których się filozofom nie śniło.
Problemu nie ma, i tak miałem jechać smoka nakarmić (zatankować znaczy), a pogoda z rodzaju "dobry pan to psa z domu nie wygoni", to odkładałem temat na później.
Panie pogadały jeszcze jakiś czas, w końcu ruszyliśmy.

Po drodze zatankowałem i wyjechaliśmy na główną trasę w postaci drogi o jednocyfrowym oznaczeniu, posiadającą po 2 pasy ruchu w każdym kierunku.

Jadę z prędkością z górnej granicy rozsądku (w sensie bardziej rozsądnie niż mniej :)) - po pierwsze pogoda, po wtóre wiozę przyszłą mamę, a i tak poruszam się głównie lewym pasem, bo prawy wykoleinowany i ciągle jak nie sznur ciężarówek, to jakieś dostawczaki, albo autokar.

Właśnie jestem w trakcie mijania kolejnej partii pojazdów "wolniejbieżnych", gdy widzę zbliżające się światła w lusterku. Facet już z daleka miga lewym migaczem jakby nie widział, że nawet nie mam możliwości mu zjechać na prawy pas (chyba że pod naczepę), po chwili siedzi mi na zderzaku i miga długimi.
Jak tylko miałem możliwość zjeżdżam mu z drogi, a ten się ze mną zrównuje, trąbi i zaczyna gestykulować przez szybę, przy okazji rąbiąc prze-gazówki - na wyścigi się debilowi zebrało.

Słowem wyjaśnienia - chłopaczek z wyglądu nie więcej niż 25 lat, typowy drechol, obok niego tleniona dziunia pozdrawiająca mnie środkowym palcem, jadący BMW e36 coupe po zaawansowanym agrotuningu - włącznie z diodami na dyszach spryskiwaczy i wentylach kół.
Zdjąłem nogę z gazu, pokazuje, ręką żeby jechał w swoją drogę, ten jeszcze chwilę świruje, w końcu dodaje gazu i mnie wyprzedza - po to tylko, żeby wjechać przede mnie i gwałtownie zahamować (i to tak że, aż jego bolid zamyszkował od jednego pobocza do drugiego - jak widać pokaźnych rozmiarów spoiler pochłonął budżet na opony). Chcąc nie chcąc byłem zmuszony też do gwałtownego hamowania, co zważywszy na stan mojej pasażerki nie był najlepszym rozwiązaniem, niestety w tamtym momencie jedynym.

Koleżanka żony ma zamiar dzwonić po Policję, ja w swojej naiwności mam nadzieję, że koleś dał już wystarczający pokaz swoich "umiejętności" (tudzież skończył popisywać się przed swoją "damą") i sobie pojedzie w cholerę, ale gdzie tam. Dureń znowu się ze mną zrównuje (jadę już naprawdę wolno) i znowu prze-gazówki, wyprzedzanie na pół długości samochodu i hamowanie i tak kilka razy.

W pewnym momencie widzę, że znowu się szykuje do zajechania mi drogi (koleżanka żony już zdążyła zgłosić "dżentelmena szos" do odpowiednich służb przez telefon), tylko tym razem już nie dałem ku temu okazji - jak tylko zaczął zjeżdżać na prawy pas, uciekłem na lewo, wcisnąłem gaz i go minąłem (wg opisu koleżanki żony debil miał chęć mordu w oczach, a jego pani też nie za bardzo szczęśliwą minę), z powrotem szybko na prawy pas i na zjazd z głównej drogi.
Tylko się przez debila nerwów najadłem.

Wesołe drogi sobotnim wieczorem

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 541 (591)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…