Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69437

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Moja Córycha, lat jedenaście, ma przyjaciółkę z klasy. Chodzą razem do szkoły od początku, wcześniej do przedszkola, słowem znają się i przepadają za sobą przez większość życia. Przyjaciółka ma na imię Kasia, chce by mówić na nią Kasza. Kasza lubi lepić bałwana gdy jest śnieg, spacery z naszym zabytkowym labradorem oraz bigos. Co w tym oryginalnego? Nic, poza małym wyjątkiem - Kasza jest czorna jak smoła, bez mała.

Rodzice Kaśki poznali się na studiach w PL, gdzie z Afrykańskich okoliczności przyrody przybyli w początkach lat 90-tych. Studia skończyli, ludzi leczą (w tym - z marnym skutkiem acz nieustępliwie mój rozpieprzony kręgosłup), obywatelstwa mają. Kasza oczywiście od urodzenia, jest Polką jak malowanie. Ino, jako się rzekło - czorną. I to że lubi bałwany oraz bigos, faktu owego nie zmieni.

Wstęp przydługi - lecim do piekielności.

Każdego pierwszego listopada, obyczajem w moim domu było chadzanie po nekropoliach, odwiedzanie grobów, o jakie nikt nie dba, zapalenie światełka tym, którzy za wolność waszą i naszą, nawet tym, którzy chcieli nam ją na wieki zabrać, czy też (pozorną), z Moskowskoj Obłasti onegdaj przynieśli na bagnetach i lufach T-34. Tradycję kontynuuję, toteż i w tym roku Młodą oraz Kaszę do auta i myk.

Gdzie piekielność?

Cmentarny pomnik ofiar sowieckich zbrodni, dziewuchy drałują ze świeczkami, ja kilka metrów dalej, by w tłumek się nie pchać. Młode wracają, moja zapłakana, Kasza - hmmmm, po prostu zgaszona. "Co jest" - pytam? Otóż, od licznie pod pomnikiem zgromadzonych, Kasza dowiedziała się, iż jest murzyńską dz...ką (cytat z mojej Młodej) i ma wyp...ć do Afryki (źródło powyżej).

Przyznaję - w czterdziestokilkuletnim życiu zdarzało mi się doznać uczucia bezsilnej wściekłości. Ta sprzed dwóch dni zyskała miejsce w strefie medalowej. Co zrobić? W mordę komuś dać, rozpocząć awanturę?

- Kaszka - wiesz, że głupich ludzi zawsze i wszędzie się znajdzie dużo?

- Wiem.

- No to tulasy i łazimy dalej.

Rozeszło po kościach, Dziewczyny nażarte piernikami, zlezione do oporu, wieczorem wróciły zadowolone.

A ja - przyznaję, późną porą intensywnie wsparłem Browar Namysłów, co następnego dnia zaowocowało mordą i samopoczuciem, jak wymięta, stara ściera do podłogi.

Pytanie do Was, Szanowni Użyszkodnicy - kim trzeba być, by w ten sposób potraktować dziecko? Dziecko... Białe, czarne, cicikowolilaróż, pozostaje niewinnym dzieckiem. Skąd to się bierze, to nasze zeszmatławienie? Szlag, nie znajduję odpowiedzi.

cmentarz

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 754 (928)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…