Moja znajoma, obywatel Stanów Zjednoczonych, mieszka w Polsce i prowadzi własną działalność. Jako, że ma wykształcenie w tym kierunku - uczy angielskiego. Z mojego doświadczenia z Amerykanami stwierdzam, że to bardzo uczciwy naród, któremu w głowie się nie mieści oszukiwać na testach lub "dymać" państwo na podatki.
Otóż owa znajoma, chcąc być uczciwą dla polskiego systemu podatkowego chciała ową działalność zarejestrować. Poszła więc do urzędu po pierwszy papier potrzebny do załatwienia kolejnych - zaświadczenie o stałym pobycie.
Jakież było zdziwienie, gdy po 6 godzinach czekania i złożenia stosownego wniosku dostała łaskawie dokument kogoś innego. Gdzie tu piekelność? W całym urzędzie o szumnej nazwie "Department of Foreigners" w jakże Europejskiej metropolii Warszawa, żaden z urzędników nie potrafił się z koleżanką dogadać po angielsku.
A młodzi, zdolni ze znajomością języków klepią biedę w fastfoodach.
Otóż owa znajoma, chcąc być uczciwą dla polskiego systemu podatkowego chciała ową działalność zarejestrować. Poszła więc do urzędu po pierwszy papier potrzebny do załatwienia kolejnych - zaświadczenie o stałym pobycie.
Jakież było zdziwienie, gdy po 6 godzinach czekania i złożenia stosownego wniosku dostała łaskawie dokument kogoś innego. Gdzie tu piekelność? W całym urzędzie o szumnej nazwie "Department of Foreigners" w jakże Europejskiej metropolii Warszawa, żaden z urzędników nie potrafił się z koleżanką dogadać po angielsku.
A młodzi, zdolni ze znajomością języków klepią biedę w fastfoodach.
uslugi urzad
Ocena:
465
(531)
Komentarze