Zaczynam wierzyć, że mój samochód ma jakieś magiczne zdolności. Pewnie zapytacie skąd taki osąd, już Wam wszystko tłumaczę.
Wczoraj miałam bardzo dziwną sytuację z sąsiadem. Mianowicie stwierdził on, że kilka dni temu przerysowałam mu jego maleństwo. Nie mówię, że nie, każdemu się zdarza, możliwe, że nie zauważyłam...
Jednak miejsce przerysowania wzbudziło moje podejrzenia co do mojej winy. Otóż jego autko przerysowane było dość wysoko nad kołem za drzwiami pasażera z tyłu po stronie kierowcy. Przyglądając się zarysowaniu i jego umiejscowieniu nijak nie dało się przypisać winy mnie, ponieważ mój zderzak jest zdecydowanie niżej niż zarysowanie, a lusterko jest wyżej. No po prostu auto dostało nóg lub rogów i rysuje auto sąsiada.
Mówię sąsiadowi, że ja moim autem nie miałam możliwości zarysowania, ba na moim brak śladu po zbrodni.
To rozpętało u niego istny Armagedon! Zaczął na mnie krzyczeć, że on widział mnie, że to ja zrobiłam, że wciskam się widząc, że miejsca mało, szkody tylko przeze mnie są i cały czas w ten deseń. Nie powiem wnerwiłam się strasznie, bo nie będzie mnie tu obrażał jak mojej winy w jego uszkodzonym samochodzie nie ma. Powiedziałam, żeby w takim razie wezwał policję, oni stwierdzą, czy zawiniłam. Jeśli tak, poniosę konsekwencje. Na hasło policja sąsiad zaczął się wycofywać, że on wzywać nie będzie, bo coś tam...
Nie wiem na co liczył, skoro wezwać nie chciał. Może liczył na to, że zacznę bić się w pierś i przyznawać, że zawiniłam? Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
Wczoraj miałam bardzo dziwną sytuację z sąsiadem. Mianowicie stwierdził on, że kilka dni temu przerysowałam mu jego maleństwo. Nie mówię, że nie, każdemu się zdarza, możliwe, że nie zauważyłam...
Jednak miejsce przerysowania wzbudziło moje podejrzenia co do mojej winy. Otóż jego autko przerysowane było dość wysoko nad kołem za drzwiami pasażera z tyłu po stronie kierowcy. Przyglądając się zarysowaniu i jego umiejscowieniu nijak nie dało się przypisać winy mnie, ponieważ mój zderzak jest zdecydowanie niżej niż zarysowanie, a lusterko jest wyżej. No po prostu auto dostało nóg lub rogów i rysuje auto sąsiada.
Mówię sąsiadowi, że ja moim autem nie miałam możliwości zarysowania, ba na moim brak śladu po zbrodni.
To rozpętało u niego istny Armagedon! Zaczął na mnie krzyczeć, że on widział mnie, że to ja zrobiłam, że wciskam się widząc, że miejsca mało, szkody tylko przeze mnie są i cały czas w ten deseń. Nie powiem wnerwiłam się strasznie, bo nie będzie mnie tu obrażał jak mojej winy w jego uszkodzonym samochodzie nie ma. Powiedziałam, żeby w takim razie wezwał policję, oni stwierdzą, czy zawiniłam. Jeśli tak, poniosę konsekwencje. Na hasło policja sąsiad zaczął się wycofywać, że on wzywać nie będzie, bo coś tam...
Nie wiem na co liczył, skoro wezwać nie chciał. Może liczył na to, że zacznę bić się w pierś i przyznawać, że zawiniłam? Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
sąsiedzi
Ocena:
297
(323)
Komentarze