Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69681

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W pewnej bardzo popularnej, niemieckiej drogerii (rozpoczynającej się na literę R), raz na sezon organizowane są gruntowne przeceny artykułów do makijażu. Dokładniej: kolejno co tydzień o połowę przeceniane są produkty z danej grupy, np. w tygodniu A przeceniamy tusze do rzęs, w tygodniu B podkłady, itd.

Akurat w tygodniu przecenionych tuszy do rzęs, wpadłam przypadkowo do owej drogerii, celem kupna artykułów codziennego użytku. I ze względu na to, że miałam zrobiony zapasik tuszów do rzęs, toteż niespecjalnie byłam zainteresowana ową promocją - jedynie tu popatrzyłam, tu zerknęłam.

I tak w momencie tego zerkania, w oczy rzuciły mi się dwie dość charakterystyczne osobniczki. Minióweczki, białe kozaczki, kamizelka w panterkę, mordki szpachelką obrobione. Generalnie, zwyczajne [P]lastiki. I stoją sobie te dwie dziewoje przy szafce z mazidłami jednej z tańszych firm i buszują między tymi tuszami. A dokładniej - otwierają, kuźwa, jeden po drugim, po czym zamykają i odkładają na miejsce. I to nie po jednym z każdego rodzaju, tylko każdy po kolei, co im w łapy wpadnie. Dla niezaznajomionych: gdy się taki tusz otworzy, to w tym momencie zostaje on utleniony i w związku z tym, im dłużej stoi na półce - tym bardziej się zużywa. Może się okazać, że za jakiś miesiąc/dwa ktoś kupi zwyczajnie niezdatny tusz.

Gdy już zebrałam szczękę z podłogi, podchodzę i grzecznie zwracam uwagę:
[J]: Przepraszam, czy mogłyby Panie przestać otwierać każdy tusz po kolei? One się zwyczajnie zużywają w tym momencie.
[P1]: A ch*j cię to obchodzi??

Obchodzi, nie obchodzi. Szkoda mi było robić rabanu, toteż staram się na nie zwyczajnie nie patrzeć. Ciśnienie jednak niebezpiecznie mimowolnie podskoczyło mi do góry, kiedy to plastiki zbliżyły się do tuszy droższych marek, których cena regularna rozpoczyna się od 50zł. I znów ten sam motyw: otwieramy, zamykamy, odkładamy, otwieramy, zamykamy...

Nie wytrzymałam, idę do obsługi, przedstawiam sprawę. Pani z ognikami w oczach w te pędy biegnie do szafek, daje opierdziel laleczkom i pod groźbą zapłaty za wszystkie otwarte opakowania, w eskorcie ochroniarza, wyprasza je ze sklepu. Kiedy już dziewczęta ów lokal opuściły, jedna z Pań do mnie podchodzi ze słowami:

- To już drugi raz w tym tygodniu. Chyba już wszystkie otworzyły.

Tadaaam!

drogeria

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (440)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…