Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#69866

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia jakich wiele, na pewno każdemu z was się to zdarzyło. Piekielne były skutki...

Ale od początku. Mam jedną córkę, która jest całkowicie normalna tylko trochę... Nieśmiała. Ma problemy z odezwaniem się do obcego, wygłoszenie prezentacji to dla niej koszmar. Jest też bardzo płaczliwa. Zły wynik testu? Płacz. Coś zrobione źle? Płacz. Zapomniała czegoś? Płacz. Ogólnie wszystko bierze do siebie, w życiu kilka razy została mocno oszukana i wykorzystana. Bywa. W ten weekend udaliśmy się całą rodzinką do Warszawy. Jak pewnie niektórzy wiedzą, w sobotę były targi fantastyki i jeszcze Makon. Córka wniebowzięta, ze szczęścia tańczy. Na twarzy tak rzadki uśmiech... Gdzie piekielność? Córce ukradziono telefon. Wiem, piekileniejsze historie bywają. Ale jak już pisałam piekielne były skutki. Ku mojemu zdziwieniu, telefon nie zniknął na Makonie, czy targach tylko w... Tramwaju! Wracałyśmy z Makonu (odbywał się po targach), ja dumą promienieje, bo córka SAMA podeszła do faceta przebranego za awatara Aanga i SAMA zapytała, czy może mu zrobić zdjęcie. Cud. Wsiadamy do tramwaju i jedziemy do hotelu. W hotely szybko na kolację. A po kolacji... Córka w łzach. Ja pytam się co się dzieje, ona płacze dalej i czegoś szuka. A teraz krótko: ten telefon był dla niej wszystkim. I nie chodzi o urządzenie. Ona tam miała zdobyczne zdjęcie Aanga i wszystkie jej pomysły na książki, rysunki, prace plastyczne (ano, moja córka tworzy). Ponieważ ma słabą pamięć te wszystkie jej weny przepadły. I jeszcze jedno: miała tam jedyne zdjęcia kotki, która umarła jej rok temu. A co działo się dalej? Córuś sapała mniej niż trzy godziny, bo płakała. Rano nie tknęła śniadania tylko ryczała. W niedzielę szliśmy do centrum Kopernika, ci co byli wiedzą jak fajnie. A córka całe zwiedzanie w łzach. Poszliśmy też do teatru, bilety zabukowane, szkoda odwoływać. To była komedia. Córka wtulona w mój sweter cały seans komedii przepłakała, ludzie dziwnie się patrzyli. Już jesteśmy w Krakowie, w domu. Córka wciąż we łzach (nie mam pojęcia, skąd się biorą). Wszystko co do tej pory zjadła i wypiła: 1 kubek kakao, szklankę wody, kawałek jabłka, bułkę z szynką i najnowszy sukces: zupę (drugiego nie tknęła). O pójściu do szkoły w takim stanie mowy nie ma. Przed chwilą wyznała mi, że ma ochotę wyskoczyć z okna.

A teraz do złodzieja: Rozumiem, że możesz potrzebować kasy. Naprawdę. Ale k*rwa, jakim ch*jem trzeba być, by dziecko okradać?! Wiesz, jaki ona teraz koszmar przeżywa?! Jezu, jeśli masz sumienie, błagam, odeślij chociaż jej pomysły (trzymała je w zakładce wiadomości, wysyłała do siebie sms-y) albo zdjęcie Aanga (ostatnie zdjęcie w galerii, bo więcej nie zdążyła zrobić) albo chociaż jej zwierzaka pierwsze zdjęcie w galerii). I bóg ci zapłać.

To tyle. Kradzież telefonu. Zwykła rzecz. Zdarza się, nic piekielnego. Ale dla niektórych to może być koniec świata. Na przykład dla dziecka.

Warszawa

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (38)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…