Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70282

przez ~madamemel ·
| Do ulubionych
Należę do osób, które mają chyba jakiś niewyżyty gen niespełnionego ratownika. Zawsze, gdy widzę choćby najbardziej zachlanego menela, to ja i tak podejdę, żeby sprawdzić czy da się jakoś pomóc. Zupełnie nie wyobrażam sobie inaczej.

Niestety, ludzie nie reagują wcale… I to nie tylko na tych ewidentnie pijanych, ale także na zwykłe osoby, które straciły przytomność. W ostatnich tygodniach mój brat zachorował i zemdlał na ulicy pełnej ludzi (Lublin). Nikt nie podszedł, nie pomógł (w centrum miasteczka akademickiego…).

Brat ocknął się sam i sam zadzwonił po pomoc. Ok, może ludzie myśleli, że jest pijany, bo to przecież chłopak, to może po imprezie itp... To oczywiście to i tak nie usprawiedliwia takiej bierności, ale ok.

Kolejna sytuacja – moja przyjaciółka osunęła się na przystanku pełnym ludzi. Nikt nie zareagował. Odzyskała przytomność, gdy już nikogo tam nie było. Dokąd zmierzasz świecie….

Ok, może to tylko ja mam jakieś idealistyczne wyobrażenia, ale nie sądziłam, że można zupełnie nie zareagować. Nie mam tu już nawet na myśli alkoholików, (którzy de facto też mogą potrzebować pomocy), ale zwykłych młodych, dobrze ubranych i przyzwoitych ludzi (tak jak to było w przypadku moich znajomych).

Przechodniu, skąd wiesz, że Ciebie to kiedyś nie spotka? Możesz mieć pewność, że dana osoba jest po prostu pijana, skoro nawet nie podszedłeś? Ludzie, ogarnijcie się! Proszę.

Lublin

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 237 (269)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…