Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70705

przez ~okulary322 ·
| Do ulubionych
Mój były już narzeczony interesuje się fitnessem i bardzo dba o wygląd swojego ciała. Ja jestem jego zupełnym przeciwieństwem - co prawda staram się jeść zdrowo, ale nie katuje się dietami i nie chodzę 8 dni w tygodniu na siłownię. Może i nie mam figury modelki, ale udało mi się zachować szczupłą sylwetkę, z której jestem zadowolona, akceptuję siebie i się sobie podobam.

Parę dni temu przyszedł do nas kolega narzeczonego, którego niestety nie miałam jeszcze okazji poznać. Tak się złożyło, że to ja otworzyłam mu drzwi. Nastąpiło przywitanie, wymiana uprzejmości i zawołałam narzeczonego, a sama udałam się do kuchni, która sąsiaduje z przedpokojem, więc dokładnie słyszałam ich rozmowę.
[bn] - były narzeczony
[k] - kolega

[k]: Ty, niezła laseczka! To twoja?
[bn]: Jaja sobie robisz?! Ta gruba świnia?! Ona tylko żre, widziałeś jej tłuszcz na brzuchu?!

Wyskoczyłam z kuchni i na oczach kolegi uderzyłam "ukochanego" w twarz. Kiedy pakowałam walizkę ze łzami w oczach, usłyszałam z ust skruszonego narzeczonego, że "to nie tak jak myślę" i "on to powiedział specjalnie, żeby wybić koledze z głowy ewentualne podrywanie mnie". Powinnam też zrozumieć, że "to było z troski, bo on uważa, że powinnam zacząć ćwiczyć, bo się boi, że za parę lat dostanę zawału."

Doszłam do wniosku, że zawału dostanę jeśli zostanę z tym człowiekiem jeszcze chwilę dłużej, więc bezczelnie się wyniosłam.
Teraz nachodzi mnie taka refleksja - jesteś z kimś wiele lat (my byliśmy prawie 7), mieszkasz z nim, planujesz ślub i dzieci, często słyszysz od tego kogoś, że cię kocha, a tak naprawdę ma o tobie jak najgorsze wyobrażenie i nie waha się ciebie obrazić w rozmowie z innymi.

Mam złamane serce, ale kto wie, może zaoszczędziłam sobie wielu upokorzeń na przyszłość.

narzeczony

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 465 (539)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…