Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71048

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem pielęgniarką, mieszkam w Anglii, pracuję na Intensywnej Terapii.
Skończyłam nocny dyżur parę godzin temu, ale nie mogę jakoś zasnąć... Zalewa mnie złość, żałość i krew jasna (tętnicza, haha).

Wezwali nas do reanimacji. Zazwyczaj jedna ze starszych stażem pielęgniarek nosi pager, żeby na szybko można ją/jego było wezwać. Dziś zaszczyt kopnął mnie, niech go jasna cholera...

Reanimacja.... czy też próba wskrzeszenia. Pacjentka 98 lat, z domu opieki, w terminalnym stadium raka przełyku... Waga na oko 40kg, może mniej, żebra sterczą tak, że anatomii się można uczyć, prawie przeźroczysta... A oni twardo skaczą po tym ptaszku, któremu naprawdę należy się już odlecieć do lepszego świata. Na moje szybkie, konkretne pytania na miejscu, nikt nie umie mi odpowiedzieć - jak długo, jaki typ, a przede wszystkim czy nie ma podpisanego zaświadczenia, że nie zgadza się na reanimację. Miała. Ci co mieli wiedzieć, zapomnieli. Bywa. Powiedziano mi, że lepiej zacząć reanimację i ją przerwać, niż nie zaczynać wcale. Święta prawda i tylko prawda.

Tylko tak mi żal, że ta biedna kobieta nie odeszła jakoś spokojnie, z godnością, całymi żebrami, tylko dlatego, że komuś się zapomniało.

Tak, konsekwencje będą wyciągnięte, surowe. Postarałam się o to.
Tak, tej kobiecie już to nic nie zmieni. Ale może zmieni dla kogoś innego...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 317 (369)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…