Pracuję na lotnisku, przy kontroli bagażu podręcznego. Zgodnie z przepisami na pokład samolotu pasażer nie może wnieść więcej niż 100 ml płynu. Któregoś dnia kontrolowałam pasażerów lecących do Chicago. Między innymi pewną starszą panią, taką babuleńkę gdzieś z Podhala. Prześwietlenie bagażu wykazało, że znajduje się w nim większa ilość płynu. Otwieram torbę, a tam cztery słoiki z gęstą cieczą. ([J] - ja, [B] - babcia):
[J] - Co to jest?
[B] - No sok z malin.
[J] - A czy zna pani przepisy?
[B] - Dokładnie nie pamiętam, ale zdaje się, że na litr malin trzeba dać kilogram cukru...
[J] - Co to jest?
[B] - No sok z malin.
[J] - A czy zna pani przepisy?
[B] - Dokładnie nie pamiętam, ale zdaje się, że na litr malin trzeba dać kilogram cukru...
lotnisko
Ocena:
2085
(2271)
Komentarze