Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72464

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Znowu zobaczyłam czyjąś historię i komentarz do niej mi się rozrósł w cały wpis.

Też kiedyś próbowaliśmy adoptować kota z fundacji. Niestety, nie było to niemożliwe, ponieważ mieszkając w domu jednorodzinnym z ogrodem w spokojnej dzielnicy daleko od ruchliwych ulic okazaliśmy się nie spełniać warunków, ponieważ:

- W oknach na pierwszym piętrze muszą być zamontowane siatki ochronne jakby kotek chciał wyskoczyć. Tłumaczenie, że kot nie jest debilem i jak będzie chciał wyjść na dwór, to wyjdzie drzwiami albo oknem na parterze (przynajmniej wszystkie koty jakie miałam przez czterdziestoletnie życie tak robiły) okazało się niewystarczające.

- Generalnie, sytuacja w której kot będzie żył w domu, w którym w lecie drzwi na taras są zwykle otwarte nie wchodzi w grę. Fundacja szuka domu "niewychodzącego". Kot będzie szczęśliwszy w mieszkaniu 45 metrów w bloku bez możliwości opuszczenia go przez całe życie, niż w domu z ogrodem, drzewami po których może łazić itd.

Kota ostatecznie nie adoptowaliśmy, bo kot sam przyszedł. Na wiosnę mały kotek się zjawił pod drzwiami i już został. Prawdopodobnie dziko rozmnożony na pobliskich ogródkach działkowych.

schroniska

Skomentuj (82) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 315 (375)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…