Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72653

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witajcie. :) Jestem tu nowa, mam teraz dużo czasu i na początek chciałabym się z Wami podzielić piekielną historią związaną z tym, dlaczego mam za dużo wolnego czasu.

Pomijając szczegóły nieistotne dla meritum: odezwała się wiosna, to zaczęłam się troszkę ruszać sportowo. Bardzo delikatnie, ale mimo to skończyło się kontuzją leczoną w sposób prosty i znany od lat: gipsem. W tym przypadku to jednak nie lada gips: od pachwiny w dół, że tylko paluchy wystają. I na 10 tygodni. Tak gruby i ciężki, że potrzebowałam dopiero tych wysokich kul pod pachy, by przekuśtykać z łóżka do WC.

Nie ma się więc co dziwić, że jak koleżanka, która przyszła odwiedzić i tradycyjnie podpisać się na gipsie powiedziała mi, że istnieje coś takiego jak kolorowy lekki gips, na który można sobie odpłatnie wymienić swoją białą skorupę, na wizję możliwości wyjścia z domu chociaż okazjonalnie przez najbliższe 3 miesiące zaświeciły mi się oczy.

Nazajutrz zadzwoniłam do pobliskiej przychodni zapytać, czy oferują taki luksus i ile trzeba się na niego wykosztować. Pani na rejestracji sprawdziła w cenniku, że usztywnienie syntetyczne (bo tak się lekki gips fachowo nazywa) na całą kończynę dolną (bo tak się noga fachowo nazywa) u osoby dorosłej: 340 złotych. Pomyślałam: dużo, no ale dobra. Przeżyję, to cena za możliwość wyjścia z domu tej wiosny. Dopytałam jeszcze, czy cena jest na pewno stała i nie zależy od wielkości człowieka.

[didaskalia: pytałam, żeby się upewnić, bo po pierwsze, jestem wysoka jak na kobietę. Mam 186 centymetrów. Po drugie, jestem gruba. Nie puszysta, plus size, krągła, tylko po prostu gruba. Właściwie to otyła. Przy moich 186 cm ważę 130 kilogramów. Wiem, że powinnam schudnąć, ale mi to nie idzie, oszczędźcie sobie złośliwe komentarze... Co więcej, mam otyłość typu gruszka, więc uda mam najgrubsze, a to wpływa na ilość wymaganego gipsu. Dlatego się dopytałam.]

Pani z rejestracji potwierdziła, że rozmiar [nogi] nie ma znaczenia.Zarejestrowałam się i tego samego popołudnia przy pomocy taksówki udałam się do przychodni. Wzięto mnie do zabiegowego i rozcięto biały gips. Potem pielęgniarka zapytała, czy mam odpowiednio gotówki, bo 3 i pół stówy to gips na człowieka, a na wieloryba - to będzie sześćset. No wspaniale. Już pomijam uszczypliwy komentarz do mojej tuszy. Przyzwyczaiłam się. Mogli jednak powiedzieć, ile będzie mnie to kosztowało, szczególnie że sama się specjalnie dopytywałam, podejrzewając co się święci. Niestety, nie miałam 600. Musiałam czekać, aż koleżanka przyjedzie, weźmie moją kartę do bankomatu i wybierze. A do końca miesiąca jeść chyba tylko ziemniaki, bo cała kasa poszła na gips.

Żeby to był koniec... Kazali mi sobie kolor wybrać, to wybrałam niebieski. Potem pielęgniarka powiedziała, że niebieskiego mieli przygotowane na normalną nogę, a nie na mój obwód uda większy niż jej obwód pasa, więc końcówka gipsu będzie różowa. I następny wredny komentarz. Oraz wyglądałam jak kretynka. :D

I to też nie był koniec. Wróciłam do domu, faktycznie lekko, fajnie, nawet poszłam na spacer wokół bloku, posiedzieć na ławeczce. Pomyślałam, że wspaniale, będę jednak mogła wyjść do ludzi i nie będę 2,5 miesiąca uwięziona w domu.

Niestety, w nocy mnie ból obudził. Zobaczyłam, że paluchy sine, aż fioletowe. No to taksówka i na SOR. Okazało się, że gips założony ekstremalnie za ciasno i jakbym 3 dni w nim posiedziała, to amputacja. Zdjęli i założyli nowy, z powrotem biały, gruby, ciężki. I jestem w nim do dzisiaj, a 600 zł poszło się... Bo w przychodni powiedzieli, że usługa medyczna to nie magnetowid, więc reklamacje nie obowiązują. A ja nie mam już na kolejny lekki gips zakładany prywatnie. Więc siedzę w domu.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 483 (507)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…