Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72849

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Widzę, że polska służba zdrowia to na Piekielnych temat rzeka - można pisać (a raczej narzekać!) cały czas. Ja również miałam wiele bardziej lub mniej piekielnych historii z nią związanych. Postanowiłam podzielić się jedną z nich, bo gdy tylko o tym myślę, to od razu podnosi mi się ciśnienie. Lekarzem jednak nie jestem, więc dla osób znających się na rzeczy opowiadanie może być nieco chaotyczne, proszę więc o wyrozumiałość.

Moja mama jest w grupie podwyższonego ryzyka raka piersi. Wykryto u niej mały guzek na jednej piersi, stwierdzono, że na razie nie ma się czym martwić, jednak mamie przykazano regularnie go badać i kontrolować, bo nie wiadomo, jak to się może rozwinąć.

Tak więc dzielna mama wybrała się do ginekologa, żeby małe cholerstwo sprawdzić. Pan doktor chwilę pomacał, zastanowił się, pomacał jeszcze raz, po czym doradził wycieczkę do kliniki onkologicznej i wykonanie paru badań, tak dla pewności.
Mama pyta o skierowanie. Lekarz robi wielkie oczy i woła: Droga pani, ja skierowania nie wystawię, za własne pieniądze trzeba badania robić, a nie na lekarzach żerować!
Mama jednak mówi, że ona płaci te ogromne sumy na publiczną służbę zdrowia, więc powinna teoretycznie mieć możliwość uzyskania "bezpłatnej" pomocy medycznej. Ale nie, pan doktor marudzi, że cięcie kosztów, on nie może tyle skierowań wypisywać, a jak mama MA OCHOTĘ zrobić sobie badania, to trzeba sobie za nie zapłacić, on nie widzi potrzeby wypisywać skierowania.

Mama, jako że jest raczej ugodową osobą, stwierdziła, że nie ma sensu się wykłócać z panem doktorem, tym bardziej że wyrażenie "ZA WŁASNE PIENIĄDZE" padało z ust lekarza częściej niż tradycyjne polskie słowo z ust osiedlowych dresików.
Mama wpadła więc na inny pomysł. Wyciągnęła karteczkę i mówi do lekarza, że skoro on nie chce wypisać jej skierowania bo twierdzi, że nie widzi do tego podstaw, to proszę pisemnie zaświadczyć, że bierze odpowiedzialność za jej zdrowie, że odmówił wystawienia skierowania do kliniki specjalistycznej, bo guzek nie jest „na tyle groźny” i bierze na siebie wszelkie konsekwencje z tą odmową związane.
Nagle lekarz przerwał i mówi do mamy, że już jej to skierowanie wystawi, bo może jednak faktycznie to się rozwinie w coś groźniejszego.

Proszę, wyjaśnijcie mi, tyle jest prowadzonych akcji, żeby kobiety badały piersi, darmowe mammografie, łańcuszki na Facebooku, a jeśli jakaś kobieta naprawdę chce się przebadać, bo ma poważny powód, to lekarz jej odmawia wystawienia skierowania do kliniki specjalistycznej? Czy naprawdę mimo płacenia ogromnych pieniędzy na służbę zdrowia trzeba wystawiać z własnej kieszeni, żeby móc uzyskać jakąś pomoc medyczną?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 262 (282)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…