Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73153

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z dzisiaj.

Jechałam autobusem na uczelnię, gdy na jednym z przystanków wsiadły dwie Panie kontrolerki.
Wyciągnęłam portfel w celu pokazania biletu i legitymacji i wówczas zorientowałam się, że legitymacji przy sobie nie mam (została luzem w kieszeni bluzy), co zresztą jednej z nich powiedziałam (bilet kupiłam ulgowy).
Dla mnie było to logiczne - wystawią wezwanie do zapłaty, odwołam się z legitką, zapłacę koszty manipulacyjne i z głowy.
Wyjmuję dowód. I się zaczyna...

"W takim wieku jeździsz bez biletu?!" - wywrzeszczane na cały autobus, kiedy baba dostała do ręki mój dokument. Autobus, którym jechali także moi wykładowcy, moi koledzy z roku...

Odpowiedziałam, że nie bez biletu, tylko bez legitymacji, zapomniałam, zdarza się. Nawiasem mówiąc, dalej jestem w wieku, który do zniżki upoważnia.

Poruszam się obecnie o kuli, więc poprosiłam, żeby kontrolerka wysiadła ze mną na przystanku przy uczelni. Ta jednak zaczęła wrzeszczeć, że "ona pracuje w autobusie". Kazała przesunąć mi się na przód pojazdu i krzyknęła do kierowcy, aby ten zablokował pierwsze drzwi, jakbym miała jej z tego autobusu zwiać. Zaczęła sugerować, że gdyby wysiadła, to bym ją pobiła (?!), chociaż ja cały czas starałam się być grzeczna (naprawdę. Nawet głosu nie podniosłam, chociaż może powinnam była). Nie będę się przecież z kobietą szarpać...

Wywiozła mnie na przystanek końcowy i DOPIERO TAM zaczęła wystawiać mandat.
Poinformowałam ją, że nie sądzę, że ma prawo zatrzymać mnie w autobusie wbrew mojej woli. Odpowiedziała, że "mam sobie zajrzeć w regulamin". Zerkałam - nic takiego tam nie ma.

Spytałam: "A pani nazywa się...?". Chciałam złożyć skargę na jej zachowanie (bez przesady, nic takiego nie zrobiłam, żeby mnie tak niegrzecznie traktować, po prostu nie wzięłam legitymacji z domu i przecież chciałam normalnie przyjąć to wezwanie do zapłaty).
Krzycząc, dwa razy powiedziała, że "ona się nie nazywa". Z łaską po chwili pokazała mi swój numer identyfikacyjny (nie wiedziałam, że kanarzy mają numery, a nie dane osobowe - nie znam się, pierwszy raz nie miałam przy sobie legitymacji, nawet o tej opłacie manipulacyjnej wiem od brata, który kiedyś wezwanie do zapłaty dostał).

Na zajęcia dotarłam mocno spóźniona i wściekła. I nie z powodu słusznie wystawionego wezwania (nie wina pani kontroler, że zapomniałam legitymacji, to przecież jej praca), a z powodu jej chamskiego względem mnie zachowania.
I i tak złożę skargę, chociaż nie mam dowodów, że coś takiego miało miejsce.

komunikacja_miejska

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 362 (382)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…