Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73534

przez ~Pompiarze ·
| Do ulubionych
Opowiem wam historię, która wydarzyła się niespełna rok temu. W historii tej piekielnym nie jest nasz NFZ.

U mojej dwuipółletniej w tamtym czasie córki zdiagnozowano cukrzycę typu I.
Po diagnozie młoda trafiła natychmiast na oddział diabetologii w Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie otrzymała naprawdę fachową pomoc, i w tym właśnie miejscu odbywa się historia właściwa.

Praktycznie równolegle z moją córką na oddziale leżała 12-letnia dziewczynka, przy której czuwała piekielna mamusia.
Na tym oddziale jest szansa otrzymania refundowanej pompy insulinowej dla dzieci ze świeżo rozpoznaną cukrzycą typu I. Oczywiście ilość pomp przyznanych rocznie na oddział jest mocno ograniczona, przez co trzeba spełniać jeszcze szereg kryteriów. W przeciwnym razie należy się ubiegać o refundację z wolnej ręki, co trwa minimum trzy miesiące. W tym czasie należy podawać insulinę robiąc zastrzyk kilkanaście razy dziennie, co jest bardzo uciążliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o małe dziecko. Podkreślę jeszcze, że taka pompa na rynku bez refundacji to koszt ok. 10-15 tysięcy złotych.

Jedna z ostatnich pomp na oddziale przypadła mojej córce i właśnie dla owej 12-letniej dziewczynki, na potrzeby historii niech jej będzie Kinga. Na oddział tydzień po mojej córce przyjęty został 3-letni chłopiec, Oliwier, który spełniał wszystkie wymogi przyznania pompy insulinowej. Niestety dla niego zabrakło już pompy. I można by się łudzić, że jest to piekielność właściwa. Gdyż jak wcześniej napisałem, bez pompy należy wykonywać zastrzyki kilkanaście razy dziennie. Co u tak małego dziecka nie spotyka się z akceptacją i budzi paniczny strach i histerię.

Niestety piekielną okazała się matka Kingi, która stwierdziła, że jej córka pompę ma tylko na okres szpitala. No przecież jej córka nie będzie chodziła z pompą. Bo co ludzie powiedzą. A jej córka może już sama robić sobie zastrzyki gdzieś w toalecie, bo mamusia się brzydzi. Na sugestię, żeby w takim razie oddała pompę dziecku, które będzie z niej korzystało, czyli trzyletniemu Oliwierowi, mamusia stanowczo odpowiadała, że dlaczego ma oddawać? Przecież pompa się należy, a skoro się należy, to trzeba brać. Zapytana po co brać - żeby leżała. Latała odpowiedź, że leżeć nie będzie. Pompę się sprzeda za jakieś 8 tysięcy i będzie na jakieś fajne zakupy i wycieczkę dla mamusi i córki, bo przecież należy im się rekompensata za to, że dziewczynka zachorowała.

Mi opadły ręce. Jakim trzeba być egoistą, żeby tak myśleć i codziennie patrzeć na krzywdę innego dziecka.
Nie mam pretensji do personelu szpitala, gdyż oni nie mogą odebrać dziecku takiej pompy.
Jedno szczęście, że lekarze i pielęgniarki zrobili co w ich mocy i załatwili pompę dla małego Oliwiera. Udało się to 2 dni przed wypisaniem, więc ich pobyt przedłużył się o tydzień. Ale jako rodzic dziecka, które korzysta z pompy wiem ile to znaczy i nie wyobrażam sobie, żeby moja córka jej nie miała przy chorobie, z którą przyszło jej żyć.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 240 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…