Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#73895

przez ~arriva ·
| było | Do ulubionych
O komunikacji miejskiej bądź wiejskiej sporo już pisali. Swoje dwa grosze także dołożę do tych właśnie historii pełnych pochwał.

Zdarzyło mi się ostatnio wracać z pracy niedużym autobusem. Zmęczona byłam - usiadłam, założyłam słuchawki i pozwoliłam głowie lekko osunąć się na oparcie. Nagle do autobusu wsiada Pan Piekielny. Nie zauważyłam (albo raczej nie poczułam) go, dopóki nie usiadł centralnie na mojej nodze. Po otworzeniu oczu ujrzałam Pana, który był po odpowiedniej jakości soku z gumijagód - chwiał się na boki, przesuwał tak, że trącał mnie co chwilę łokciem, a jego obwisła skóra pełna tatuaży leżała na moim udzie. Mało? Pan stwierdził, że powiesi swój plecaczek na głowie kobiety przed nim. Fajnie, co nie? Jednak piekielność rosła proporcjonalnie do przebytej drogi.

W pewnym momencie Pan uderzył mnie łokciem w twarz ze średnią siłą - trochę bolało, ale nos cały. Każdemu może się zdarzyć. Jednak po całym zdarzeniu tylko się zaśmiał. To takie śmieszne, że prawie zmasakrowałeś komuś nos tak bardzo, jak pewien polityk masakruje pewną część społeczeństwa.

Pan w połowie drogi wyciąga komórkę oraz przybliża ją do mojej twarzy. Przez słuchawki słyszę: ,,E! Masz telefon, widzę, zrób coś z moim, bo mi o SIMie coś pisze". Szacunek za szacunek, więc postanowiłam zignorować jegomościa. Po chwili ciszy: ,,Mogę? Nie mogę, k***a". Przez resztę voyage'u spoglądał na ekran i patrzył, jakich zespołów słucham oraz kontrolował, czy poprawnie potwierdzam, że będę w pracy na weekend.

Miernik piekielności przekraczał czerwoną kreskę, gdy wyciągnęłam kanapkę. ,,Dajże gryza, nooo. Paniusia taaaakaaa miła...". Spotkało się to oczywiście z ignorancją z mojej strony, na co Pan się oburzył i na każdym zakręcie zaczął napierać na mnie swoją tuszą tak, żeby mi to jedzenie wypadło.

Pomijam już to, że śmierdział alkoholem i papierosami, był brudny i ciągle kładł na mnie swoje ręce. Kierowca niczego nie widzi, klapki na oczach, jak konie wyścigowe. Kierowca nie reaguje, przecież nie jego sprawa, nawet, gdy pasażer zwraca mu uwagę. Inni też udają, że nic się nie dzieje.

Nie oczekuję czynów heroicznych. Ale jeśli w autobusie jechało paru rosłych panów i widzieli, co się dzieje oraz, że Pan P nie reaguje na moje późniejsze prośby o przesadzenie siebie na inne miejsce lub uspokojenie się, mogliby chociaż podejść i pomóc przetransportować go na wolne siedzenie, których trochę było.

komunikacja_miejska

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (24)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…