Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74047

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już kiedyś wspominałam pracuję na recepcji pewnego londyńskiego biurowca. Od ponad 5 lat pełnię tu funkcję recepcjonistki, administratora i ochrony w jednym. Do moich obowiązków należy m.in. dbanie o bezpieczeństwo moje i moich współpracowników (lokatorów budynku). Tyle o mnie - tak dla przypomnienia.

Tak się złożyło, że budynki znajdujące się na prawo od głównego wejścia do naszej części biurowca, zostały przeznaczone pod rozbiórkę, a co za tym idzie, na fasadach bodaj pięciu budynków rozłożono ogromne rusztowanie wspinające się do wysokości 6-go piętra.
I generalnie nie byłoby w tym nic piekielnego (no może poza hałasem i mało kulturalnym zachowaniem panów budowlańców), gdyby nie to, że fachowcy pracujący na rusztowaniu zaczęli sobie coraz śmielej poczynać i w nosie mają zasady tutejszego BHP (na puncie którego Anglicy mają dość mocno uwalone, żeby było ciekawiej).

Otóż nasi panowie inżynierowie, by zaoszczędzić sobie czas na transportowaniu sprawunków roboczą windą, postanowili sobie pozbywać się owych sprawunków zrzucając je na chodnik.
I tak, od czasu powstania rusztowania (czyli od ok dwóch tygodni), zanim dostanę się do recepcji najpierw muszę się przekopać przez sterty odpadków czekających na mnie na chodniku przy wejściu do budynku.
Problem zgłosiłam "wyżej" dosyć szybko, ponieważ nie miałam czasu (ani ochoty) sprzątać pozostałości po czyichś posiłkach, nie wspominając już o niestosowaniu się do zasad bezpieczeństwa. Spokojne prośby i rozmowy z panami również nie pomagały.
Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy nakryłam panów na podawaniu poprzez rzucanie narzędzi i różnego rodzaju przedmiotów cięższego kalibru.

Niestety zanim nasz średnio rozgarnięty zarząd budynku (o którym też już kiedyś słówko wspomniałam) zdążył zareagować, jeden z naszych lokatorów dostał w kark kilkumetrową liną zrzuconą z wysokości 4 piętra - facet po prostu szybko wybiegł z budynku i fachowcy nie zdążyli zareagować wystarczająco szybko - źle obliczyli czas lotu liny, przez co omal nie doprowadzili do tragedii.
Ostatecznie skończyło się na tym, że "trafionego" faceta na szczęście "tylko trochę" przyćmiło, ale i tak trafił do szpitala na obserwację.

Na szczęście wszystko zostało zarejestrowane przez nasze CCTV, z którego nagranie właśnie wydałam policji. Zarząd budynku również może mieć problem przez zaniedbanie swoich obowiązków.
I nie powiem, żeby było mi ich żal z tego powodu...

Praca na recepcji/angielscy fachowcy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…