Jestem nauczycielem historii w gimnazjum. Jestem również starym, łysiejącym facetem, którego syn wciągnął w świat gier komputerowych. Wciągnął do tego stopnia, że od paru lat coraz większą ilość wolnego czasu poświęcam na gry. Nie przekładam ich nad moje szkolne obowiązki, ale spędzam w nich strasznie dużo czasu.
Parę tygodni temu, jakiś czas przed końcem roku, na lekcji wychowawczej, na którą już wiele osób nie przyszło, wygadałem się o tym grupce moich uczniów, którzy pochłonięci byli rozmową o "Krwi i Winie". Od słowa do słowa, podałem im swój adres steam. A potem... wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale umówiłem się z własnymi uczniami na Battlefielda 4.
Nasza rozgrywka trwająca dwie godziny upłynęła w miłej i przyjemnej atmosferze. Potem, na początku wakacji zaprosili mnie na drugą. A wczoraj na trzecią.
Graliśmy sobie spokojnie, bez krzyków, wyzwisk w stronę innych graczy. Rozmawialiśmy głównie na tematy związane z grą, przekazując sobie nawzajem pozycje przeciwników. Wtem nagle w tle jednego z moich uczniów rozlega się kobiecy głos:
- Znów w te gry kur*a grasz?
Uczeń, powiedzmy, Michał zmieszał się i nic nie powiedział.
- To ci życie rujnuje! Zamiast kur*a na dwór wyjść jak normalny człowiek, to ty grasz z tymi nierobami! Kto to jest? - Zdjęła mu słuchawki i zaczęła krzyczeć do mikrofonu - Halo? Halo? Kto to z nim gra?
Poczułem nagły przypływ złośliwości. Na początku pomyślałem, żeby tego nie robić, bo jeszcze będą mówić, że nie powinienem z uczniami grać czy coś, ale nie mogłem się powstrzymać.
Matka Michała dobrze zna mój głos i mój styl wypowiedzi, bo jak była młodsza, to uczyłem ją w liceum, kiedy tam jeszcze pracowałem. Potem przychodziła na każdą wywiadówkę i długo rozmawialiśmy o wynikach jej syna, które miały swoje wzloty i upadki.
Więc wziąłem głęboki oddech, wstrzymałem śmiech i powiedziałem:
- Dzień dobry, pani Marleno. Mówi Detko, w czymś pani pomóc?
Cisza. Długa. A potem odgłos jak ściąga słuchawki i wychodzi z pokoju.
A na koniec już tylko śmiech moich uczniów, i mój.
I tak, uczniowie wiedzą też o moich opowieściach na piekielnych. Dyrekcja nie, dzięki Bogu. A historię wrzuciłem za zgodą i lekką namową Michała.
Parę tygodni temu, jakiś czas przed końcem roku, na lekcji wychowawczej, na którą już wiele osób nie przyszło, wygadałem się o tym grupce moich uczniów, którzy pochłonięci byli rozmową o "Krwi i Winie". Od słowa do słowa, podałem im swój adres steam. A potem... wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale umówiłem się z własnymi uczniami na Battlefielda 4.
Nasza rozgrywka trwająca dwie godziny upłynęła w miłej i przyjemnej atmosferze. Potem, na początku wakacji zaprosili mnie na drugą. A wczoraj na trzecią.
Graliśmy sobie spokojnie, bez krzyków, wyzwisk w stronę innych graczy. Rozmawialiśmy głównie na tematy związane z grą, przekazując sobie nawzajem pozycje przeciwników. Wtem nagle w tle jednego z moich uczniów rozlega się kobiecy głos:
- Znów w te gry kur*a grasz?
Uczeń, powiedzmy, Michał zmieszał się i nic nie powiedział.
- To ci życie rujnuje! Zamiast kur*a na dwór wyjść jak normalny człowiek, to ty grasz z tymi nierobami! Kto to jest? - Zdjęła mu słuchawki i zaczęła krzyczeć do mikrofonu - Halo? Halo? Kto to z nim gra?
Poczułem nagły przypływ złośliwości. Na początku pomyślałem, żeby tego nie robić, bo jeszcze będą mówić, że nie powinienem z uczniami grać czy coś, ale nie mogłem się powstrzymać.
Matka Michała dobrze zna mój głos i mój styl wypowiedzi, bo jak była młodsza, to uczyłem ją w liceum, kiedy tam jeszcze pracowałem. Potem przychodziła na każdą wywiadówkę i długo rozmawialiśmy o wynikach jej syna, które miały swoje wzloty i upadki.
Więc wziąłem głęboki oddech, wstrzymałem śmiech i powiedziałem:
- Dzień dobry, pani Marleno. Mówi Detko, w czymś pani pomóc?
Cisza. Długa. A potem odgłos jak ściąga słuchawki i wychodzi z pokoju.
A na koniec już tylko śmiech moich uczniów, i mój.
I tak, uczniowie wiedzą też o moich opowieściach na piekielnych. Dyrekcja nie, dzięki Bogu. A historię wrzuciłem za zgodą i lekką namową Michała.
Flood Zone
Ocena:
461
(491)
Komentarze