Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74225

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Byłem na urodzinach kuzyna, z którym zawsze trzymaliśmy sztamę (tak samo, jak z całą tamtejszą gałęzią rodziny), toteż dwieście kilkadziesiąt kilometrów na wiejskie party nie stanowiło problemu, tym bardziej, iż na okoliczność czterdziechy Erwina, zacny prosiaczek położył swój żywot i pięknie prezentował na porcelanie.

Przyjechałem w ubiegły czwartek, z kuzynami (łącznie ich tam pięciu), zawładnęliśmy barem, następnego zaś dnia, w ramach ekspiacji za nieumiarkowanie w piciu, poszliśmy na cmentarz, by wujkową mogiłę ogarnąć, obejrzeć i następnie pojechać do kamieniarza po nagrobek. Obiecałem rodzince pomoc w zakupie i postawieniu tego szpeju, wszak to dla mnie chleb codzienny, a do budowy nagrobków nie potrzeba doktoratu, tylko zestawu: jeden wiedzący i ze dwóch silnorękich.

No i jazda.

Rodzina upatrzyła sobie nagrobek, kamieniarz wali cenę, że proszę siadać, ja się nie wtrącam, pytają, ile bez robocizny, nooooo, "bydzie minus szejset".
"A napis?" "to twarde jest, to będzie dwajścia za znak, takie o, jak tu widzo" - rzekł, wskazując wypiaskowany szablon na gotowej ściance.

Parsknąłem śmiechem, bo cóż mi zostało. Podszedłem do pana szefa tego biznesu, podałem wizytówkę i wytłumaczyłem, jakim trzeba być złamasem i oszustem, by próbować opylić laikom taniuśki, krajowy strzegom, wmawiając, że to Hiszpański azul oraz, że cena za liternictwo została zawyżona jakieś pięć razy...

Może to mało piekielna historia. Ma służyć jednak ku przestrodze. Cóż, żyjemy w kraju nad Wisłą, gdzie często gęsto Polak Polakowi Polakiem, toteż decydując się na poważniejszy zakup, weźcie ze sobą zaufanego fachowca...

zakład kamieniarski

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 363 (405)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…