Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#74364

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Witajcie.
Przypomniała mi się historia, kiedy wraz z drugą połówką postanowiliśmy zaadoptować zwierzaka. Już jakiś czas mieszkaliśmy razem, oboje zawsze wśród zwierząt chowani, to i postanowiliśmy pójść o krok dalej i sprawić sobie futerkową pociechę. Stanęło na kocie. Oboje wtedy pracowaliśmy na pełny etat, dodatkowo ja na różne zmiany więc doszliśmy do wniosku że pies się będzie męczył. Wszystkie szczegóły dogadane, transporter z kocem zabrany, transport załatwiony no to jazda. Przyjechaliśmy do schroniska, miła pani pokazała Nam śliczną, malutką czarną kotkę o wielkich zielonych oczach. Zakochałam się, na dodatek Młoda zaczęła włazić mi na ręce i się przymilać. W tym momencie juz było pozamiatane, a znając siebie nie chciałam iść do kolejnych boksów bo najchętniej to bym wszystkie koty zabrała. Luby się uparł i zaciągnął mnie do kolejnych boksów. W jednym z nich zastaliśmy Kokoska, wielki, 5-cio letni kocur ze smutną przeszłością o pięknym, dymnym, milusim futerku (stąd imię Kokos, z zewnątrz czarny, pod spodem bielutkie futerko). I w tym przypadku się zakochałam. Decyzja nie była łatwa do podjęcia, bo nastawiłam się na jednego kota. Luby natomiast chował się z trzema futrami całe życie i razem ze swoją mama przegadali mnie, że jednemu smutno będzie, żebyśmy wzięli oba itd. Miętka jestem więc się zgodziłam. Przyszło do podpisywania papierów, pobieżne badania itp. Wszystko załatwione (uprzedzaliśmy wcześniej, że mamy tylko jeden transporter bo przyjechaliśmy z myślą o jednym kotku, wszystko było ok, proszę się nie martwić, da się to załatwić), idziemy odebrać koty. Tutaj przejął nas (P)iekielny pan. Wyłuszczamy sprawę, podajemy papiery, o sytuacji z transportem mówimy i się zaczyna wjazd na moją drugą połówkę:
-(P) Pan jest chyba niepoważny, co pan sobie myśli, że ja koty do jednego transportera włożę (no chyba nie, ustalaliśmy to)? Mężczyzna się znalazł, ja kotów w takich warunkach nie oddam, co narzeczonej też pan każe na podłodze spać (???!!!)? W ogóle nie sprawdzają komu te biedne zwierzaki pod opiekę dają.
Byłam tak zmieszana tą sytuacją, że nawet się nie odezwałam bo brakło mi słów.
Transporter i dodatkowy kocyk się znalazł (schronisko jest w stanie takowe wypożyczyć w razie potrzeby). Sierście mieszkają z Nami już 1,5 roku i niczego im nie brakuje, są szczęśliwymi i bardzo zadbanymi kotami.
Nie wiem co piekielnym panem kierowało, rozumiem że chce dla zwierzaków jak najlepiej ale tego się nie spodziewałam. Przecież nie zrobiliśmy tego specjalnie. Zamiast się cieszyć, że zbiegiem okoliczności dwa zwierzaki mają szansę na kochający dom, to wyskakuje z chamskimi pretensjami że z jednym transporterem po koty przyjeżdżamy.
Uprzedzając pytania, jak wspomniałam wyżej, kiedy już padła decyzja, że bierzemy oba koty, od razu poinformowaliśmy o sytuacji z transporterem. Po 2. pan piekielny również został o tym poinformowany, choć ciężko było wejść mu w monolog jakimi to złymi i nieodpowiedzialnymi ludźmi jesteśmy.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (30)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…