Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74502

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o współlokatorach. A raczej o jednej – piekielnej współlokatorce.
Wyprowadziłam się do rodziców w zeszłym roku – stwierdziłam, że czas się całkowicie usamodzielnić. Licencjat obroniony, praca na czas nieokreślony była więc co mi szkodzi spróbować być „w pełni dorosłą”. Wyszukiwałam ofert przez Internet, wybrałam najkorzystniejszą i po ustaleniu wszystkiego tydzień później wprowadziłam się do nowego mieszkania zajmowanego przez dziewczynę w podobnym do mnie wieku. Brakowało co prawda lodówki i pralki ale uznałam, że to wszystko można załatwić bardzo szybko. Ok , stwierdziłam, że się dogadamy ze względu chociaż na podobne zainteresowania. No cóż.. Początki były piękne ale po około 3 miesiącach zaczęłam dostrzegać pewne rzeczy i aktualnie mimo, że jestem bardzo cierpliwym i ugodowym człowiekiem – no szlag mnie trafia.

1. Wyjadanie jedzenia to chyba jedna z najczęstszych sytuacji. Nie żebym żałowała – wiecie, może akurat nie miała a była głodna? Tylko oczywiście dowiadywałam się o tym, że czegoś nie mam jak po to sięgałam. I dopiero kiedy wprost pytałam „czy mi zjadła to i to” przyznawała się i obiecywała, że „odkupi”. Jak do tej pory odzyskałam tylko kilka gorących kubków o pozostałych produktach ani widu ani słychu. Nie będę przecież zakładać kłódkę na szafkę, w której trzymam jedzenie chociaż to może byłoby jakieś rozwiązanie.

2. Mam coś na kształt pamięci fotograficznej. Zwłaszcza jak z przyzwyczajenia robię pewne rzeczy – np. po użyciu prostownicy rano nie zwijam kabla tylko kładę luzem w koszyku w swoim pokoju, żeby nic nie przypalić, czy samo to, że zostawiając pod prysznicem szampon zamykam go – żeby mi woda nie leciała do środka. Po powrocie z pracy zaczęłam dostrzegać rzeczy na innych miejscach. No i oczywiście nawet głupia prostownica miała zwinięty kabel. Zrobiłam kiedyś zdjęcia jak zostawiłam wszystko w pokoju i wyszłam do pracy. Po powrocie zaczęłam sprawdzać i uwierzcie mi, że kilka rzeczy nawet mi poginęło – może takie drobnostki bo wsuwki, jakieś gumki do włosów, karteczki samoprzylepne, które notorycznie kupuje żeby pisać sobie samej przypomnienia. Oczywiście wszystkiego się wyparła. Nie zamykałam pokoju na klucz bo.. no po prostu zaufałam, że skoro ja nie wyobrażam sobie żeby wejść komuś do pokoju i grzebać mu w prywatnych rzeczach to ktoś uszanuje moje „terytorium”. Dla mnie jest to nie do pomyślenia, żeby komuś grzebać w rzeczach!

3.Sytuacja z szamponem opisana powyżej – kiedyś po wejściu do łazienki zauważyłam, że szampon jest otwarty. Dziwne było to ze względu chociażby na fakt, że nie myłam wcześniej głowy. Ta sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie i coś mi tu nie pasowało. Czyżbym miała już sklerozę całkowicie? Zaczęłam profilaktycznie zaznaczać sobie markerem ile mi go zostało. Faktem jest, że to nie jest szampon taki kupowany w sklepie za 10 zł tylko wybuliłam na niego prawie 5 dych, żeby mi starczył na ok. pół roku ( to taki typowo fryzjerski i cholernie wydajny). Nagle zaczęło mi go ubywać. Zwłaszcza kiedy np. jechałam do rodziców na weekend czy do znajomych. Zaczęłam zabierać swoje kosmetyki do pokoju..

4.Zostawianie naczyń na 4 dni w zlewie to norma.
Zaschnięte resztki jedzenia, muchy, które zbierają się przy tej „wyżerce” i oczywiście śmieci, które potrafią stać tydzień. A jak wiadro jest pełne to po co wyrzucać? Można dostawić worek. A jak się nie trafi? To nic! Przecież pod zlewem cała półka może robić za kosz. Nie ważne czy to resztki jedzenia, zużyty tampon czy chusteczka. Syf jest niesamowity i ostatnio po powrocie z urlopu ( nie było mnie 3 dni…) myślałam, że puszczę pawia. Kiedyś mówiłam jej na trzeźwo, że ma zacząć po sobie sprzątać ale to dotarło tylko na chwilę. Kłócić się nie lubię więc musiałam się napić żeby jej wygarnąć dosadnie co i jak. Wtedy poprawa była już na dłużej..

Mam jeszcze kilka historii ale mam ograniczenie znaków. Historie o wymyślnych historiach jak to "samo się popsuło", jak co tydzień bywa na noc inny facet, jak łatwo zepsuć coś i zostawić… Dodam, że laska ma 23 lata. Miałam okazję poznać jej siostrę, młoda 17-latkę. I uwierzcie mi, że wolałabym mieszkać właśnie z tą młodszą.

współlokator

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (207)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…