Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#74702

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historii właściwie by nie było, gdyby piekielnym był pospolity Sebix w 25-letnim BMW ze spoilerem. Nawet bym wtedy nie siadał by to opisać. Jednak piekielnym okazał się kierowca miejskiego autobusu, czyli ktoś, kto w moim mniemaniu powinien przepisów przestrzegać. Ale do rzeczy.

Przygotowuję się właśnie do egzaminu na prawo jazdy kategorii "A". Od pewnego czasu poruszam się po mieście jednośladem, który w obsłudze nie odbiega od "prawdziwego motocykla", jednak ze względu na jego litraż i niewielką moc, można się poruszać nim na "standardowym" prawku. Założyłem sobie, że będę udawał, że zawsze gdy nim jadę to zdaję egzamin- tak by wyrobić nawyk wzorowej jazdy, rozglądania się itp. Taka praktyka. Tyle słowem wstępu.

Sobota, godzina 7.40, jadę na jedną z ostatnich lekcji (teoria dawno zdana, termin praktyki ustalony). Omijam autobus komunikacji miejskiej, który właśnie zajechał na przystanek. Zostawiam go jakieś 50m za sobą i zbliżam się do skrzyżowania z jedną z bardziej ruchliwych dróg. Pech chciał, że nie dość, że są na nim światła, dwa pasy, to jeszcze akurat zapaliło się czerwone.

Dwa pasy- lewy skręca tylko w lewo, a prawy w lewo i w prawo. Ruch zerowy, więc mam nakaz jazdy prawym pasem. Do świateł dojeżdżam przy lewej jego krawędzi z kierunkowskazem w lewo (akurat plac manewrowy jest w tę stronę). Oczywiście zadowolony z siebie dopowiadam sobie, że instruktor by mnie pochwalił, że dobrze, bo się nawet obejrzałem!

Jak łatwo się domyślić, po 10-15 sekundach, zjawia się za mną autobus. I jak na złość ten chce skręcić w prawo. Mało tego, na pasie, który zajmujemy jest mały bonus w postaci strzałki w prawo, która właśnie się zapaliła.

Auto osobowe, a nawet mały dostawczak by się bez problemu zmieściły. Jednak autobus ma już większy gabaryt. Klakson! A ja w konsternacji... Co mam zrobić? Pojechać na czerwonym w swoją stronę, czy może nagle zmienić zdanie i skręcić w prawo? Cóż, może kierowca nie widzi, wskazuję więc na migający kierunkowskaz i pokazuję (całą dłonią! Nie jednym, palcem), że zakręcam w lewo...

Klakson ponowny- nie reaguję. Bus rusza i hamuje- oho... robi się ciekawie. Otwiera się okno i słyszę "tak ciężko zjechać na drugi pas?". A... więc o to chodzi...
Wskazałem tylko na ciągłą linię i stwierdziłem, że nie ma sensu dyskutować. Zresztą na lewym pasie pojawiło się auto, więc skończyły się argumenty kierowcy i po długich 20 sekundach światła zmieniły kolor.

Niby nic. Część z Was powie, że faktycznie mogłem zjechać (no nie mogłem, bo musiałbym albo na przejście dla pieszych wjechać, albo stanąć w poprzek, cofać się, kombinować itp.). Inni, że mogłem się od razu ustawić na lewym pasie (też nie mogłem, zresztą skąd mogłem wiedzieć gdzie buz będzie jechał?). Jeszcze inni, że pas zablokowałem- no bywa, a jakbym jechał autem? Też by na mnie trąbił?

Spójrzmy jednak na to z mojej strony. Zawodowy kierowca, który przewozi ludzi nakłania mnie do złamania przepisów. A co by było jakby przypadkiem przejeżdżała policja? "Panie władzo, bo tu była strzałka w prawo, więc chciałem puścić autobus, żeby pojechał na tej strzałce". I policja by to kupiła?
Człowiek się stara, ćwiczy itd. i dostaje z*ebę, bo jedzie prawidłowo...

komunikacja_miejska

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…