Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75325

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zbyt długo w moim życiu planował spokój, więc należało wyrównać równowagę w przyrodzie.

Jakiś czas temu zostałam szumnie mianowana „koordynatorem szaf i produktów kolorowych”, więc cała moja praca skupia właśnie koło wystaw z kosmetykami do makijażu. Dokładałam rano towar, co jakiś czas zaczepiając nielicznych jeszcze klientów pytaniem „czy mogę w czymś pomóc?”.

Nadeszła ona. Weszła na salę sprzedaży, kulturalnie ją przywitałam, a kiedy skupiła się na jednej z wystaw podeszłam, by zapytać, czy nie potrzebuje pomocy. Odmówiła, wróciłam do swoich zajęć. Po jakimś czasie jednak podeszła do mnie pytając o specyficzny rodzaj tuszu do rzęs. Odpowiedziałam klientce, że owszem, posiadamy taki w ofercie i podeszłam z nią, aby zaprezentować kilka propozycji. Kiedy pokazywałam jej jeden z tuszy, wzięła pełnowartościowy produkt z półki i otworzyła go, co więcej, zaczęła go „pompować” (dla niewtajemniczonych – to znaczy, że wyciąga się szczoteczkę i chowa, w taki sposób, że pompuje się do niego powietrze, co jest szkodliwe dla produktu). A oto rozmowa, która wywiązała się między mną a [K]lientką.

[S]: Proszę pani, tutaj mamy tester, może pani z niego skorzystać.
[K]: Ale ja chcę sprawdzić konsystencję.
[S]: Oczywiście, rozumiem, ale w tej chwili wtłacza pani do niego powietrze, co uszkadza produkt. Potem kupi go inna klientka i wróci do mnie z reklamacją, że sprzedaję wadliwy towar.
[K]: Proszę sobie darować, pani jest nieuprzejma! Ja nie przychodzę tutaj i nie pytam o poradę, żeby mnie tu pouczano! Pani jest niekulturalna!

I odeszła, w końcu nie wzięła tego tuszu, a słyszałam, jak na moje podłe zachowanie pomstowała jeszcze koleżance przy kasie.
Zdaję sobie sprawę, że tester to nie to samo co świeżo otwarty produkt, ale ja staram się, aby wszystkie moje testery były w dobrym stanie.
Kto był piekielny tutaj, pozostawiam Wam do oceny, drodzy Piekielni.



PS Na deser, wychodząc z pracy i mijając jakąś parę usłyszałam „głupia k***a, obyś zdechła!” tylko dlatego, że zadzwoniłam raz dzwonkiem rowerowym, bo nie mogłam przejechać… Ten dzień mnie zdecydowanie pokonał.

Jestem uprawniona do poruszania się w tym miejscu po chodniku, ponieważ są spełnione jednocześnie trzy warunki: chodnik ma 3 metry szerokości po każdej stronie ulicy, ruch na jezdni jest dozwolony z prędkością ponad 50 km/h (jedna z głównych ulic Warszawy, 2 pasy w każdą stronę), brakuje oddzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla nich przeznaczonego.
Przyznaję,dzwonek mogłam sobie darować.

sklepy

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (226)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…