Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75435

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ponad 10 lat temu wraz z rodziną opuściłem ojczyznę i udałem się na zieloną wyspę.

Po ukończeniu tam liceum dobrym pomysłem było wnieść coś pożytecznego do CV. Tak więc zostałem tłumaczem posiłkowym* jako wolontariusz w sądach, komisariatach i wszelakiej maści biurach. Zwracano mi za dojazdy i dostawałem drobne kieszonkowe na obiad w przerwie między rozprawami. Tu historia mogłaby się zakończyć i wylądować w tych pasjonujących opowiadaniach z gazet, ale tamtego czasu kumplowałem się z mnóstwem Polaków. Poznałem wtedy znaczenie powiedzenia "Polak Polakowi wilkiem".

Gdy już odbębniłem około półtora roku wolontariatu pewnego dnia miałem "dyżur" w lokalnym komisariacie i pech chciał, że trafił do nas w tym czasie znajomy. Oczywiście jak prawie każdy szanujący się młodzian w tamtych czasach był on święcie przekonany ze JP na 100%** to religia i należy ją sumiennie kultywować. Jego zdziwieniu nie było końca, gdy do sali gdzie był przepytywany wszedłem ja. To był chyba ostatni dzień gdy większość moich znajomych stanowili Polacy. Tydzień później tłumaczyłem w sądzie. Po skończeniu rozpraw spotkałem swoje auto bez lusterek, bocznych szyb a lakier wyglądał jak po ataku wściekłej bandy mecha-tygrysów z tytanowymi pazurami.

Po tamtym dniu na komisariacie dziwnym trafem 3/4 "znajomych" przestała się odzywać. Ja dostałem łatkę "policyjnego szczura, sprzedajnej k...y, j.....j konfitury" itd.

*W Irlandii aby być podrzędnym tłumaczem nie trzeba mieć tłumacza przysięgłego.
** JP na 100% = j...c policje na 100%

faile ireland policja polacy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…