Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75459

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia poniekąd na czasie, a przypomniała mi się przez poniedziałkowy strajk kobiet.

Kuzynka w ramach zastępstwa pracowała w ośrodku dla niepełnosprawnych. Przychodziła na 7, o 8 zjeżdżali się podopieczni i dalej musiała im do 16 zapewnić jakieś rozrywki/edukację - nie była to opieka całodobowa. Studiowała psychologię i robiła kursy związane z opieką nad osobami niepełnosprawnymi, dlatego w pracy się spełniała.

Kiedyś opowiedziała mi o tym, jak wyglądał prawie każdy dzień. Rano otwiera ośrodek, przygotowuje się do zajęć i czeka na podopiecznych. Przyjeżdżają. Jeden z nich od razu idzie do toalety w celu załatwienia się i zrobienia sobie dobrze. W domu nie może, bo jego pobożna matka go bije i wyzywa od najgorszego (nie pytajcie, bo nie wiem, skąd matka wie, że syn się masturbuje, ale w ośrodku po prostu go słychać). Chłopakowi trzeba powiedzieć, żeby się wytarł, podciągnął spodnie, spuścił wodę, umył ręce. Podopiecznych trzeba nakarmić. Trzeba ich zainteresować jakimś zajęciem, co łatwe nie jest, bo każdy z nich ma swój świat. Niektórym trzeba pomóc skorzystać z toalety.

Kuzynka na pracę nie narzekała. Zwróciła tylko uwagę na pewną kwestię. Podopieczni bardzo chętnie w ośrodku przebywali. Tak chętnie, że większość z nich nie chciała wracać do domu. Żalili się, że w domu jest źle, bo rodzic (czy też prawny opiekun): bije, krzyczy, nie pozwala jeść, ciągle płacze, nie pomaga się załatwić, nie pomaga się umyć, zamyka w pokoju itd. Piekielni rodzice? Poniekąd tak. Ale spróbujcie spojrzeć na to z drugiej strony. Kobieta, która dowiedziała się, że nosi w brzuchu niepełnosprawne dziecko, postanowiła za namową rodziny (nieważne czy katolickiej) je urodzić. No bo co ludzie powiedzą, jak się dowiedzą, że usunęła? Okazuje się, że opieka nad takim dzieckiem kobietę wyczerpuje psychicznie i fizycznie do tego stopnia, że zaczyna nienawidzić siebie i owoc swego łona. Dochodzi do tego, że zaczyna się modlić o szybką śmierć dla niego lub dla siebie. Czy nadal to ona jest w tej historii piekielna?

Nie mam zamiaru prowokować dyskusji na temat aborcji, bo każdy ma prawo do własnego zdania. Jestem matką, ale nie wiem czy byłabym w stanie urodzić i wychować niepełnosprawne dziecko. Uważam, że każdy wyrażający swoją opinię publicznie, powinien się dobrze zastanowić czy na pewno może się na dany temat wypowiadać (własne przeżycia, doświadczenie, przeżycia osób bliskich).

niepełnosprawni

Skomentuj (60) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 332 (422)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…