Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75546

przez ~nknjnjknkjjkn ·
| Do ulubionych
Działam charytatywnie. Obok mnie mieszkała bardzo biedna rodzina. Siódemka dzieci i dom w nie najlepszym stanie.

Dzieciaki w wieku od 5-15 lat. Utrzymywali się z renty niepełnosprawnego ojca i pomocy państwa + różnych fundacji. Co rok na święta dostawali od dobrych ludzi szlachetną paczkę, dary, zabawki dla dzieci itp.

Bardzo dobrze - przynajmniej dzieci miały fajne święta. Zawsze chodziłam im pomagać, pisałam do różnych fundacji (nie potrafią obsługiwać komputera), pilnowałam dzieci czy robiłam zakupy.

Państwo zawsze kulturalni, życzliwi. Dbali o dzieci i dobrze je wychowywali. Co prawda święci do końca nie byli. Czasami alkohol też się lał i były jakieś dziwne sytuacje, ale bardzo sporadycznie. Przede wszystkim byli bardzo wdzięczni za pomoc i szczęśliwi kiedy ktoś im ją okazywał.

Weszło 500+ i zaczęło się powodzić. Łatwo sobie policzyć ile więcej miesięcznie na siódemkę pociech. Pojawił się samochód, telewizor, komputer, telefony komórkowe, różne sprzęty rtv itp. Nie moja sprawa, nie komentowałam i nie obgadywałam.

Dom był rodem z programu "Nasz nowy dom" 1/3 nadaje się jako tako do użytku. Pleśń i jeden piecyk na kilka pomieszczeń, do tego walący się dach. Czas mijał a rodzina inwestowała w siebie. Było widać, że szczęśliwsi. Dzieciaki zaczęły chodzić w markowych porządnych ubraniach, już nie prosili sąsiadów o pomoc. Nie wiem czy było im wstyd czy po prostu unosili się dumą ale zerwali kontakt nawet z tymi sąsiadami i znajomymi z okolicy którzy dobrze im życzyli i pomagali przez ostatnie lata.

W końcu dach od strony szopy się zawalił. Wielki dramat i udział mediów. Jak tylko pojawił się artykuł w lokalnej gazecie to i znalazło się mieszkanie z gminy dla rodziny. Wszystko ładnie super. Wyprowadzili się do wsi obok i tyle było o nich słychać w okolicy (dodam, że wieś bardzo mała i wszyscy się znali). Ja utrzymywałam kontakt z dzieciakami, głównie telefonicznie. Trochę przez te lata się żyliśmy i czasami pomimo lekkiej niechęci rodziców odwiedzałam ich.

Nie wiem dlaczego ich nastawienie się tak zmieniło, nigdy złego słowa na nich nie powiedziałam. Nawet jak najmłodsze przybiegało czasami rano bez butów bo rodzice nie napalili w domu i było zimno.

Powiem krótko. Z biednej rodziny zaczęli żyć na przyzwoitym poziomie. Powiedziałabym nawet, że na więcej niż przyzwoitym.

No i teraz najlepsze. Nie długo zima i ruszają już zbiórki dla biednych rodzin. Zgadnijcie jaka rodzina wśród tych biednych się pojawiła? O co prosi? O jedzenie, ubrania, sprzęt, zabawki, bony.. wszystko. W opisie oczywiście jest obraz biednej rodziny z siódemką dzieci której nie starsza do pierwszego i żyje w starym mieszkaniu po teściowej.

Czym prędzej napisałam na forum i do samej administracji. Na forum okazało się, że kilka osób zna identyczne przypadki. Rekordzistką okazała się samotna matka z piątką dzieci bez pracy (w rzeczywistości mieszkała z ojcem tych dzieci w nie formalnym związku, który z kolei miał dobrze prosperującą firmę).

Administracja nie odpisała do dziś. Mija już tydzień.

Lepiej uważajcie kiedy będziecie chcieli pomagać w tym roku biednym rodziną. Połowa z nich nie powinna pojawiać się w takich akcjach.

rodzina pomoc paczka święta

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 318 (376)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…