Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76179

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Naprawiałem kiedyś komputery w serwisie. Z tego też tytułu sobie dorabiałem weekendami, przynajmniej w soboty. Opłat nie pobierałem wielkich, starałem się być konkurencyjny.

Kilka przykładów ludzkich zachowań, przez które przestałem kompletnie zajmować się komputerami, tylko wśród najbliższych znajomych.

Sobota, godzina 19: zajechałem do klientki by zrobić coś z komputerem, który wolno chodzi. Zrobiłem co mogłem, do 23 siedziałem, ale dało radę. Pani mówi, że na 50zł to nie zasłużyłem, ponieważ ona o 21 kładzie się spać, a ja u niej przesiaduję. Na nic tłumaczenia, że programy diagnostyczne robią robotę czasem kilka godzin, nie przeskoczę tego, poza tym sama pani chciała bym przyjechał o tej godzinie. Dobry specjalista to by zrobił w godzinę i pojechał, a pan się modlił tu nie wiadomo nad czym. Dostałem 40zł, pani dzwoniła jeszcze dwa razy, by również przyjść o 19. Odmówiłem.

Sobota, godzina 8.30. Brak internetu u młodej mamy. Pilnie jej potrzebny internet dlatego proszę by pan przyjechał jak najszybciej. Otwiera babeczka całkiem atrakcyjna. Zacząłem robić co do mnie należy, okazało się że problem leży po stronie dostawcy, do którego zadzwoniłem, coś tam gość z helpdesku poklikał, pomogło. Policzyłem sobie 40zł, pani stwierdziła, że ja nic nie zrobiłem tylko zadzwoniłem do serwisu i oni zrobili, to za co ona ma mi płacić? Za telefon który ona sama mogła wykonać? Powiedziałem, że skoro mogła sama zadzwonić, to czemu tego nie zrobiła? Odpowiedziała mi że ona nie jest od takich rzeczy dlatego zadzwoniła po mnie... Wiadro internetów za logikę pani się należy.

Akcja numer trzy. Facet bliżej 50 z problemami z dźwiękiem w laptopie. Po otworzeniu kompa ukazała się tapeta, na której jest dziewczyna wyglądająca, jakby ktoś jej wylał słoik budyniu na twarz. No okej, z lekkim niesmakiem biorę się do roboty. Nagle klient przynosi butelkę wódki i namawia mnie, żebym się z nim napił. Na nic było tłumaczenie, że nie piję, jestem autem. Najpierw namawianie było kulturalne, tylko jednego, potem "ze mną się ku*wa nie napijesz" aż do wsadzania praktycznie kieliszka do ust. Facet dostał plombę, a ja wyszedłem.

Czwarty przykład, po którym totalnie odpuściłem robotę w weekendy u klientów w domach. Kobieta niesamowicie sympatyczna, lat 40+ chciała bym jej przeinstalował system, a bo synek w te swoje gierki gra to tam mu się zdarzy coś zainstalować i zepsuć. Młody niesamowicie zainteresowany tematyką IT, pytał o hakerkę, o włamywanie się ludziom na komputery. Szczerze nie mam o tym pojęcia, więc mu odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie wiem. Pytał jeszcze o gry, w które gram rzadko, generalnie o czym rozmawiać z 12-latkiem. Po zrobieniu roboty rozliczam się z kobietą, odstawiam szklankę po herbacie, słowo pożegnania. Nagle wyskakuje młody z wiązanką godną budowlańców, gdzie jego majnkraft i ce-es. Bierze rozpęd i jeb z bani w torbę z moim laptopem, którą miałem przewieszoną przez ramię! Przytomność stracona, łeb rozcięty, w laptopie pęknięta tylna klapa. Karetka, zaraz ojciec przyjechał, wezwał policję, musiałem składać zeznania. Kobieta mnie rzecz jasna wybieliła, stanęła po mojej stronie, mimo wszystko zrezygnowałem ze świadczenia usług po domach. W serwisie od nieobliczalnych ludzi dzieliła mnie lada...

Choć nie powiem, świadczenie usług u studentek przynosiło niesamowicie dużo radości i dużo ciekawych znajomości ;)

uslugi

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 283 (295)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…