Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76395

przez ~Pomarancza23 ·
| Do ulubionych
Kto tu jest piekielny - ocenicie sami.

Jestem 23-letnią matką. Synek - urodzony przedwcześnie, z ogólnymi problemami wcześniaka - rozwija się bardzo dobrze.
Problem pojawił się przy szczepieniu.

W szpitalu nie podali szczepionki na gruźlice, ponieważ wcześniactwo było przeciw wskazaniem. Ok. Rozumiem.
Po wyjściu synka ze szpitala od razu skierowaliśmy się z narzeczonym do pediatry. Wszytko przebiegało sprawnie - ważenie, mierzenie, wywiad. Ok, zakwalifikował się do szczepienia. Jednak ową szczepionkę trzeba sprowadzić - czas oczekiwania: tydzień.
Czekamy, ale Igor w międzyczasie zachorował. Dzwonię do przychodni:

Ja: - Dzień dobry. W środę mamy się z synkiem zgłosić na szczepienie, ale niestety jest przeziębiony. W takim wypadku możemy zaszczepić, czy poczekać aż będzie zdrowy?
Pielęgniarka: - W żadnym wypadku proszę nie przychodzić. Do szczepienia dziecko musi być zdrowe. Proszę przyjść, kiedy synek będzie zdrowy.

Dobra. Czekamy, ale po paru dniach dalej utrzymywała się choroba. Idziemy ponownie do pediatry, mówimy jaka jest sytuacja. Lekarz stanowczo sprzeciwia się szczepieniu. Czekamy dalej.
I tak czekaliśmy, prawie trzy tygodnie.
Ponieważ dalej katar nie przechodzi, wizyta w przychodzi konieczna.

Wchodzimy do lekarza:
Ja: - Dzień dobry. My w spawie zaległego szczepienia. Synek dalej jest chory. Nie wiemy co zrobić w takiej sytuacji.
Lekarz: - Jak to nie był na szczepieniu?! Przecież już powinniśmy mu podać 2 szczepionki!
Ja: - Tak, wiemy o tym, ale pytaliśmy się wcześniej z narzeczonym, czy chore dziecko można zaczepić. I pani i pielęgniarka stanowczo się nie zgodziły.
L: - Pani sobie chyba żartuje! Dziecko z katarem można zaszczepić! To nie jest żadne tłumaczenie! A co z konsultacjami, które zleciłam? (chodziło o okulistę).
J: - Mamy termin dopiero po nowym roku. (Wiadomo, specjalista zazwyczaj ma długie terminy, do tego urlopy i chorobowe. A prywatnie Nas nie stać).
L: - Jezus Maria!! Przecież to nie do pomyślenia! Prywatnie trzeba iść! (???)
J: - Przykro mi, ale nie mam możliwości iść prywatnie, dlatego czekamy na wizytę.
L: - To trzeba znaleźć pieniądze! (łapiąc się za głowę).

Omijając dalszą wymianę zdań - dowiedziałam się, że jestem wyrodną matką, która ogólnie nie dba o swoje dziecko, przychodnia zgłosiła nas do MOPS-u, więc teraz jesteśmy pod kontrolą.

Ze swojej strony powiem tyle: dziękuje bardzo lekarce :)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 279 (325)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…