Nie rozumiem ludzi.
Zamówiłam u znajomej produkującej biżuterię naszyjnik.
Zamówiłam razem z nią część materiału, obgadałam wzór i czekałam, czekałam, czekałam.
Minęły prawie 2 lata. W międzyczasie doświadczałam unikania kontaktu, ignorowanie próśb o zwrócenie chociaż zamówionego materiału.
Po pogodzeniu się z sytuacją machnęłam na to w końcu ręką.
Pod koniec tego roku kontakt nagle się pojawił i prace nagle jakoś ruszyły do przodu. Ale nie robiłam już sobie nadziei.
Przy okazji świąt postanowiłam zupełnie bez związku ze sprawą ową osobę odwiedzić, zupełnie towarzysko i ze szczerej sympatii.
Ogromnie się ucieszyłam, gdy podczas wizyty dostałam upragniony i pięknie wykonany naszyjnik.
Twórczyni powiedziała, że w sumie za ten cały cyrk nie powinna brać ode mnie pieniędzy.
Stwierdziłam, że to przesada i żeby policzyła koszty srebra i jej zapłacę, chociaż za materiał po wypłacie za parę dni, jako że w zaistniałej sytuacji nie miałam budżetu na takę niespodziewajkę.
Oczywiście planując zapłacić również za robociznę i design. Bo tak wydawało mi się w porządku.
Dzisiaj ją zaczepiłam o zdjęcia tego naszyjnika, bo wspominała, że je robiła.
I dostałam porcją jadu, że może najpierw powinnam jej pokazać hajs, a ona mi wtedy łaskawie pokaże zdjęcia, oraz że płacę za sam złom, to nie powinnam nic wymagać.
I bądź tu człowieku mądry.
Pewnie jakbym zagadała najpierw o numer konta, rozmowa wyglądałaby inaczej, no ale kurde... serio?
Zamówiłam u znajomej produkującej biżuterię naszyjnik.
Zamówiłam razem z nią część materiału, obgadałam wzór i czekałam, czekałam, czekałam.
Minęły prawie 2 lata. W międzyczasie doświadczałam unikania kontaktu, ignorowanie próśb o zwrócenie chociaż zamówionego materiału.
Po pogodzeniu się z sytuacją machnęłam na to w końcu ręką.
Pod koniec tego roku kontakt nagle się pojawił i prace nagle jakoś ruszyły do przodu. Ale nie robiłam już sobie nadziei.
Przy okazji świąt postanowiłam zupełnie bez związku ze sprawą ową osobę odwiedzić, zupełnie towarzysko i ze szczerej sympatii.
Ogromnie się ucieszyłam, gdy podczas wizyty dostałam upragniony i pięknie wykonany naszyjnik.
Twórczyni powiedziała, że w sumie za ten cały cyrk nie powinna brać ode mnie pieniędzy.
Stwierdziłam, że to przesada i żeby policzyła koszty srebra i jej zapłacę, chociaż za materiał po wypłacie za parę dni, jako że w zaistniałej sytuacji nie miałam budżetu na takę niespodziewajkę.
Oczywiście planując zapłacić również za robociznę i design. Bo tak wydawało mi się w porządku.
Dzisiaj ją zaczepiłam o zdjęcia tego naszyjnika, bo wspominała, że je robiła.
I dostałam porcją jadu, że może najpierw powinnam jej pokazać hajs, a ona mi wtedy łaskawie pokaże zdjęcia, oraz że płacę za sam złom, to nie powinnam nic wymagać.
I bądź tu człowieku mądry.
Pewnie jakbym zagadała najpierw o numer konta, rozmowa wyglądałaby inaczej, no ale kurde... serio?
uslugi
Ocena:
171
(215)
Komentarze