zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pracuje w zoologu. Sklep jak sklep, towar plus zwierzaki. Końcówka zmiany, ostatnie 10 minut, więc spokojnie sobie mopuję. Połowa sklepu już za mną, dochodzę do wolier z gryzoniami i ptakami a tam stoją dwie księżniczki.
Jedno moje „przepraszam”, cisza, żadnej reakcji. Drugie, głośniejsze, „przepraszam” - nic. W końcu, lekko chamsko, się przepchnęłam, mopuję dalej. Panienki przeniosły się do korytarza z akwariami i gadami. Pukają do terrarium.
-Proszę nie pukać. - Zwróciłam się do klientek, te jednak nie zrobiły sobie nic z mojego upomnienia.
-Ale ja przecież nie pukam. - Odrzekła jedna nie przerywając czynności.
Został mi do umycia korytarz, który okupowały. Idę, ponownie grzecznie proszę, by panie się na chwilkę odsunęły, ja sobie umyję i pójdę dalej
-A to nie możesz(!) umyć jak pójdziemy? - Oburzyła się klientka.
-Nie, bo o 21 zamykamy sklep, a do tego czasu ja mam posprzątać, bo potem muszę rozliczyć kasę i może ja też bym chciała iść do domu. - Odpowiedziałam bez namysłu zmęczona po 13-stu godzinach na nogach.
Przesunęły się choć nie bez trudności, szybko umyłam ten fragment przed terrariami (to nie była nawet minuta!) i kontynuowałam swoją pracę. Jak już byłam na finiszu, jaśnie panie przeszły przez sam środek, tak bym znowu musiała tam myć.
-Chodź stąd, bo PANI sobie sklep zaraz zamyka. - Rzuciła jedna z nich wychodząc.
Nie wiem, powinnam błagać by zostały? Rozwinąć czerwony dywan?
Jedno moje „przepraszam”, cisza, żadnej reakcji. Drugie, głośniejsze, „przepraszam” - nic. W końcu, lekko chamsko, się przepchnęłam, mopuję dalej. Panienki przeniosły się do korytarza z akwariami i gadami. Pukają do terrarium.
-Proszę nie pukać. - Zwróciłam się do klientek, te jednak nie zrobiły sobie nic z mojego upomnienia.
-Ale ja przecież nie pukam. - Odrzekła jedna nie przerywając czynności.
Został mi do umycia korytarz, który okupowały. Idę, ponownie grzecznie proszę, by panie się na chwilkę odsunęły, ja sobie umyję i pójdę dalej
-A to nie możesz(!) umyć jak pójdziemy? - Oburzyła się klientka.
-Nie, bo o 21 zamykamy sklep, a do tego czasu ja mam posprzątać, bo potem muszę rozliczyć kasę i może ja też bym chciała iść do domu. - Odpowiedziałam bez namysłu zmęczona po 13-stu godzinach na nogach.
Przesunęły się choć nie bez trudności, szybko umyłam ten fragment przed terrariami (to nie była nawet minuta!) i kontynuowałam swoją pracę. Jak już byłam na finiszu, jaśnie panie przeszły przez sam środek, tak bym znowu musiała tam myć.
-Chodź stąd, bo PANI sobie sklep zaraz zamyka. - Rzuciła jedna z nich wychodząc.
Nie wiem, powinnam błagać by zostały? Rozwinąć czerwony dywan?
zoolog
Ocena:
11
(73)
Komentarze