Wybrałyśmy się ze współlokatorką (historia opisana za jej zgodą) na większe zakupy do jednego z większych supermarketów. Zakupy dość spore (dwie duże siatki + papier toaletowy), bo jak coś ma się u nas kończyć, to kończy się zawsze w tym samym momencie.
Wracamy do mieszkania. Łapiemy windę na trzecie piętro. Kiedy na owym piętrze drzwi się otwierają, czekają na nas dwie rozwścieczone babcie.
- Takie młode, to by po schodach latać mogły, a nie windę zajmować!
- My tu czekamy i marzniemy na klatce, a one sobie jeżdżą!
- Lepiej, żeby mi się autobus przez was nie spóźnił!
- Schodami to nie łaska?
W osłupieniu minęłyśmy panie, które wtargnęły do windy, jakby chciały nią uciec do lepszego świata, a ich wzburzone głosy dało się słychać jeszcze na parterze. My zbieramy szczęki z podłogi.
Zapytacie, dlaczego zachowanie "moherków" nas tak oburzyło? Spieszę z odpowiedzią: moja współlokatorka jeździ na wózku inwalidzkim.
Wracamy do mieszkania. Łapiemy windę na trzecie piętro. Kiedy na owym piętrze drzwi się otwierają, czekają na nas dwie rozwścieczone babcie.
- Takie młode, to by po schodach latać mogły, a nie windę zajmować!
- My tu czekamy i marzniemy na klatce, a one sobie jeżdżą!
- Lepiej, żeby mi się autobus przez was nie spóźnił!
- Schodami to nie łaska?
W osłupieniu minęłyśmy panie, które wtargnęły do windy, jakby chciały nią uciec do lepszego świata, a ich wzburzone głosy dało się słychać jeszcze na parterze. My zbieramy szczęki z podłogi.
Zapytacie, dlaczego zachowanie "moherków" nas tak oburzyło? Spieszę z odpowiedzią: moja współlokatorka jeździ na wózku inwalidzkim.
mohery babcie
Ocena:
344
(404)
Komentarze