Historia o kupowaniu biletu komunikacji miejskiej w Szczecinie.
Krótko mówiąc, jeśli nie miało się czasu na zakupienie go dużo wcześniej, albo w ostatniej chwili, okazało się, że trzeba w autobus lub tramwaj wsiąść, jest to droga przez mękę. Musiałem przemieścić się na drugi koniec miasta. Myślę, kupię bilet po drodze na przystanek, bo z automatami w autobusach jest różnie. Aha, akurat.
Poszedłem do sklepiku przy przystanku - kartą za bilety płacić nie można. Mocno już się spiesząc, poszedłem przystanek dalej, gdzie stoi automat z biletami, ale... padał deszcz, mokry ekran dotykowy nie zadziałał, myślę sobie, ok kupię w autobusie, wsiadałem do autobusu, a tam automat tylko na monety (miałem tylko banknot), wysiadłem na następnym przystanku (jechałem daleko, nie chciałem płacić kary), wziąłem pieniądze z bankomatu, rozmieniłem, przyjechał następny autobus, automat na gotówkę, hura, ale... nie wydaje reszty. Kierowca biletu nie sprzeda, bo "przecież jest automat". W efekcie biletu nie kupiłem, bo nie będę przepłacał. Spóźniony dojechałem na miejsce szczęśliwie nie napotykając kontrolerów.
Jeździłem komunikacja miejską w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, nigdzie nie było problemu z kupnem biletu, w Szczecinie jest zawsze. Paradoksalnie prościej było kupić bilet w czasach gdy automatów i innych "udogodnień" nie było.
Gdzie piekielność? Władze miasta lamentują, że sprzedaż biletów spada, ale nie robią nic, by usprawnić system dystrybucji.
Krótko mówiąc, jeśli nie miało się czasu na zakupienie go dużo wcześniej, albo w ostatniej chwili, okazało się, że trzeba w autobus lub tramwaj wsiąść, jest to droga przez mękę. Musiałem przemieścić się na drugi koniec miasta. Myślę, kupię bilet po drodze na przystanek, bo z automatami w autobusach jest różnie. Aha, akurat.
Poszedłem do sklepiku przy przystanku - kartą za bilety płacić nie można. Mocno już się spiesząc, poszedłem przystanek dalej, gdzie stoi automat z biletami, ale... padał deszcz, mokry ekran dotykowy nie zadziałał, myślę sobie, ok kupię w autobusie, wsiadałem do autobusu, a tam automat tylko na monety (miałem tylko banknot), wysiadłem na następnym przystanku (jechałem daleko, nie chciałem płacić kary), wziąłem pieniądze z bankomatu, rozmieniłem, przyjechał następny autobus, automat na gotówkę, hura, ale... nie wydaje reszty. Kierowca biletu nie sprzeda, bo "przecież jest automat". W efekcie biletu nie kupiłem, bo nie będę przepłacał. Spóźniony dojechałem na miejsce szczęśliwie nie napotykając kontrolerów.
Jeździłem komunikacja miejską w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, nigdzie nie było problemu z kupnem biletu, w Szczecinie jest zawsze. Paradoksalnie prościej było kupić bilet w czasach gdy automatów i innych "udogodnień" nie było.
Gdzie piekielność? Władze miasta lamentują, że sprzedaż biletów spada, ale nie robią nic, by usprawnić system dystrybucji.
Ocena:
173
(201)
Komentarze