Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76808

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na gorąco, jeszcze mnie nosi.

Kilka miesięcy temu wprowadziłem się z moją lubą do pierwszego samodzielnego mieszkania. Okolica spokojna poza jednym WARIATEM mieszkającym pod nami, który odkąd tylko się osiedliliśmy całymi dniami wydziera się do telefonu (i nie jest to zwykły krzyk - ten facet drze się jak kompletny oszołom na cały blok), klnie, rzuca przedmiotami, wali w ściany, i co najgorsze włącza swoje radio z maksymalną głośnością (ogólnie w godzinach 6-22, ale nie raz i nie dwa jego zachowanie budziło nas w środku nocy).

Jestem człowiekiem ugodowym, ale jestem też pracującym na pełny etat studentem piszącym magisterkę, podobnie zresztą jak moja dziewczyna. Dlatego staraliśmy się temu zaradzić.
Pukanie w rury nie pomagało - odkrzykiwał, że nas załatwi, wyzywał od najgorszych.
Pierwszy telefon na policję: "Nie przyślemy patrolu. Chyba, że poda mi pan swoje dane". Operator był typowym leniem, który odmówił przyjęcia zgłoszenia i uzależnił wykonanie swojej pracy od tego czy podam mu dane. Jak się potem dowiedziałem, popełnił tym samym wykroczenie. W rozmowie podkreślał także, że jeśli zajście nie ma miejsca w godzinach 22-6, to oni nic nie mogą zrobić. Co również jest nieprawdą (patrz: art. 51 kodeksu wykroczeń i 144 kodeksu cywilnego). Żałuję, że nie zażądałem numeru służbowego.

Drugi i trzeci telefon na policję: zgłoszenie przyjęto, ale ponieważ IDIOTA nie otwierał drzwi, patrol pokręcił się i pojechał. Nie mam do nich pretensji, bo faktycznie nic nie mogli zrobić.
Czwarty telefon: Luba podaje swoje dane. Patrol przyjechał, panowie powiedzieli co i jak: "Niestety, jeśli nie otworzy, to ręce mamy związane". Popukali w drzwi i pojechali.

I tu sytuacja zaczęła robić się naprawdę groźna.
Ponieważ hałas i zachowanie ŚWIRA pewnego dnia przekroczyły już wszystkie granice, zacząłem koncert na rurach grzewczych. Inni sąsiedzi również podejmowali próby przyprowadzenia go do porządku. Jeden z wyrywnych (i nieco patologicznych, trzeba przyznać) sąsiadów zaczął nawet walić do jego drzwi, grożąc mu przy tym - normalnie wzbudziłoby to moje wątpliwości moralne, ale wtedy kibicowałem mu z całych sił. Po kilku minutach darcia się, DZIAD przylazł do naszego mieszkania i wywiązał się taki oto dialog:

KRETYN: *wali w drzwi*
JA: *otwieram* - Czego?
K: To ty walisz w rury?
J: Tak. I nie na ty.
K: Posłuchaj gnoju...
J: Nie! Albo gadamy normalnie, albo nie gadamy i wzywam policję.
K: Dobrze, porozmawiajmy na spokojnie.
J: Proszę pana, my jesteśmy studentami. *łudziłem się, że coś do niego dotrze* Nie przyjmujemy gości, nie puszczamy muzyki...
K: GÓWNO MNIE TO OBCHODZI, GNOJU! *zaczął wymachiwać mi łapami przed nosem - dopiero teraz zauważyłem, że w dłoni ściska gaz pieprzowy* JA BĘDĘ SOBIE SŁUCHAŁ RADIA JAK MI SIĘ PODOBA! TRZEBA BYŁO SOBIE KUPIĆ DOM JEDNORODZINNY, CH*JU!
J: Przestań się drzeć, człowieku. Innym sąsiadom też przeszkadza to...
K: JA PIE**OLĘ TAKICH SĄSIADÓW! I CIEBIE TEŻ PIE**OLĘ.
J: DOBRA, KONIEC DYSKUSJI! - krzyknąłem i zacząłem zamykać drzwi. W tym momencie TEN WAŁ przystawił mi do twarzy gaz. W odruchu obronnym szybko się odsunąłem i zatrzasnąłem drzwi.

Piąty telefon: patrol przybył, policjanci spisali moje dane, powalili w drzwi i powiedzieli: "Nie otwiera, to nic nie zrobimy. Proszę zebrać najlepiej kilku sąsiadów i złożyć zawiadomienie na komisariacie". Ponieważ jak wspomniałem nie mam zbyt wiele czasu, a i tak zdecydowaliśmy już z dziewczyną o wyprowadzce (co prawda z innych przyczyn, choć po części za sprawą PSYCHOLA), odpuściliśmy sobie.

I "grande finale" sprzed niecałej godziny. Z powodu problemów ze snem siedzę przed komputerem, godzina 2:00. Nagle dobiega mnie hałas na klatce i odgłos sprayu. Nim zdążyłem dobiec do drzwi i je otworzyć MENDA zdążyła uciec. Drzwi wymazane szarą farbą od góry do dołu. Ponieważ miałem na uwadze jego groźby i ten cały gaz, postanowiłem nie schodzić do niego na dół. Tym bardziej, że nerwy mam słabe, i jak boga kocham, zabiłbym jak psa.

Dlatego wykonałem telefon szósty: przyjęte. I kiedy tak czekam na patrol (w międzyczasie wykonałem zdjęcia drzwi), słyszę jak ten BEZMÓZG wraca, żeby dokończyć. Otworzyłem z hukiem:
JA: POJE**AŁO CIĘ!?
KRETYN: *z puszką w ręku, cholernie wystraszony* No co? - zapytał tylko, bo był tak zaskoczony, że od razu zbiegł do siebie i zamknął się w swojej norze.
JA: DZWONIĘ NA POLICJĘ, CHU*U!

Patrol przyjechał. Wysłuchali, obejrzeli drzwi, uwierzyli w moją wersję i zaczęli walić do niego. Niestety nie otworzył. Panowie zachowali się wzorowo, to muszę przyznać - poradzili co robić, wyłożyli jak załatwić formalności. Na przyszłość kazali zatrzymać sprawcę siłą (to wydaje się najrozsądniejsze rozwiązanie, ale uwierzcie - gdybym go dopadł jeszcze zrobiłbym mu jakąś krzywdę i wtedy to ja poszedłbym siedzieć).

I podsumowując.
RZECZONY SKUR**SYN to dziad w wieku 70 lat, który ma żółte papiery i "Gó*no mogą mu zrobić". Jeśli nie złożę doniesienia wraz z innymi sąsiadami, nie nakłonię właściciela mieszkania do zgłoszenia szkody, albo sam nie zgłoszę incydentu z gazem jako napaści, to facet pozostanie bezkarny. Jeśli z kolei zrobię którąś z tych rzeczy, czeka mnie batalia - zeznania, papiery, komisariat, postępowanie, sąd i jego zemsta. A ja nie mam na to ani czasu, ani ochoty, ani siły.

I sami oceńcie, co w tej sytuacji jest najbardziej piekielne: dyspozytor, który chciał szantażem wyciągnąć ode mnie dane; IMBECYL z mieszkania niżej; prawo, które nie pozwala na doraźne ukaranie sprawcy; sąsiedzi, którzy niemal w ogóle nie reagują na jego zachowanie i udają, że nagle ogłuchli. Najgorsza jest świadomość, że TEN PO**EB jest całkowicie bezkarny.

Rady typu: "zemścij się, nie daj mu wygrać" ładnie wyglądają na papierze. Niestety facet jest tak nieobliczalny (a w dodatku chory), że moja dziewczyna boi się wychodzić na klatkę, a ja nie mam pewności, co może jeszcze mu strzelić do łba.

Kiedy będziemy się wyprowadzać zemszczę się. Okrutnie. Mam już kilka pomysłów. A Wam przychodzi coś do głowy?

Trzecie piętro piekła

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (241)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…