zarchiwizowany
Skomentuj
(48)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Coś o podświadomym (nie)równouprawnieniu.
Jakiś czas temu podejrzewałam, że jestem w ciąży. Zdecydowanie nieplanowanej i niespodziewaniej. Dlaczego tak myślałam i skąd się wzieły objawy, nieważne. W każdym razie w lekkim stresie podzieliłam się obawami z najbliższymi osobami - mamą i chłopakiem. Prztoczę ich pierwszą, spontaniczną odpowiedź:
Mama: Nie rób takich głupot!
Taaak ... Po pierwsze, to nie "rób", a raczej "zrobiłaś", nic się nie odstanie. A po drugie, to "zrobiliście", wiatropylna nie jestem i sama bym sobie w ciążę nie zaszła. Ale głupotę zrobiłabym całkiem sama.
Chłopak: Tylko nie bądź w tej ciąży!
Oczywiście, przepraszam! Splunę prze lewe ramię, klasnę w dłonie i już nie bedę w ciąży! Ojej, nie zadziałało? Jaka ja głupia, jak mogłam tak sama bezczelnie bez pytania zadecydować, że akurat dnia X o godzinie Y ugoszczę w sobie zarodek. Może jeszcze jednak zmienię zdanie?
Naprawdę nie myślałam, że w dzisiejszych czasach ludzie ciągle podświadomie wierzą, że ciąża jest spowodowana tylko działaniem kobiety! Matka natura, bóg, wielki duch lub potwór spaghetti zdecydowali, że po stosunku to akurat kobieta a nie mężczyzna nosi nowe życie, ale odpowiedzialność za poczęcie jest (fizycznie) pół na pół. To nie jest świadomy proces, a już na pewno nie odwracalny.
Pomijam już to, że odpowiedzią na moje zwierzenie powinno być pytanie o powody moich obaw lub próba uspokojenia. To też usłyszałam, ale jednak nie w pierwszej kolejności.
Kocham moją mamę i mojego chłopaka i wiem, że nigdy by mnie nie zostawili i rzuciliby wszystko, żeby mi pomóc. A jednak ich reakcja pokazuje, że gdzieś głeboko w społeczeństwie tkwią jeszcze przekonania rodem ze średniowiecza. I nawet 21. wiek tego nie wyplewi.
Jakiś czas temu podejrzewałam, że jestem w ciąży. Zdecydowanie nieplanowanej i niespodziewaniej. Dlaczego tak myślałam i skąd się wzieły objawy, nieważne. W każdym razie w lekkim stresie podzieliłam się obawami z najbliższymi osobami - mamą i chłopakiem. Prztoczę ich pierwszą, spontaniczną odpowiedź:
Mama: Nie rób takich głupot!
Taaak ... Po pierwsze, to nie "rób", a raczej "zrobiłaś", nic się nie odstanie. A po drugie, to "zrobiliście", wiatropylna nie jestem i sama bym sobie w ciążę nie zaszła. Ale głupotę zrobiłabym całkiem sama.
Chłopak: Tylko nie bądź w tej ciąży!
Oczywiście, przepraszam! Splunę prze lewe ramię, klasnę w dłonie i już nie bedę w ciąży! Ojej, nie zadziałało? Jaka ja głupia, jak mogłam tak sama bezczelnie bez pytania zadecydować, że akurat dnia X o godzinie Y ugoszczę w sobie zarodek. Może jeszcze jednak zmienię zdanie?
Naprawdę nie myślałam, że w dzisiejszych czasach ludzie ciągle podświadomie wierzą, że ciąża jest spowodowana tylko działaniem kobiety! Matka natura, bóg, wielki duch lub potwór spaghetti zdecydowali, że po stosunku to akurat kobieta a nie mężczyzna nosi nowe życie, ale odpowiedzialność za poczęcie jest (fizycznie) pół na pół. To nie jest świadomy proces, a już na pewno nie odwracalny.
Pomijam już to, że odpowiedzią na moje zwierzenie powinno być pytanie o powody moich obaw lub próba uspokojenia. To też usłyszałam, ale jednak nie w pierwszej kolejności.
Kocham moją mamę i mojego chłopaka i wiem, że nigdy by mnie nie zostawili i rzuciliby wszystko, żeby mi pomóc. A jednak ich reakcja pokazuje, że gdzieś głeboko w społeczeństwie tkwią jeszcze przekonania rodem ze średniowiecza. I nawet 21. wiek tego nie wyplewi.
ciążą stereotypy
Ocena:
9
(177)
Komentarze