Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77452

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu.
Z końcem wakacji zostałam zaatakowana przez chodnik, w wyniku czego unieruchomiono mnie ze skręconą kostką i naderwanymi ścięgnami. Obciążać chorą kostkę zaczęłam po dłuższym czasie, a z początkiem roku akademickiego zaczęłam powoli człapać o kuli. Rok akademicki oznaczał też jednak konieczność poruszania się komunikacją miejską.

I tu zaczęła się zabawa. Większość pasażerów okazywała się ludźmi i ustępowała miejsca, widząc mnie z moją trzecią nogą. Ale zdarzały się też przypadki, przez które zaczęłam nienawidzić rasę ludzką.

Jeden z nich, po czasie bardziej zabawny niż piekielny, miał miejsce z rana, kiedy wszystkie miejsca w tramwaju były pozajmowane. Ulokowałam się w bezpiecznym kąciku i czekałam, aż ktoś będzie wysiadał, żeby przycupnąć na miejscu siedzącym. W międzyczasie do tramwaju weszła pani, mająca na oko 45-50 lat. Stanęła obok mnie, zmierzyła wzrokiem mnie i moją trzecią nogę, rozejrzała się uważnie po tramwaju, po czym raz jeszcze spojrzała na mnie. Przejechałyśmy na stojąco jeden przystanek, na następnym zwolniło się miejsce siedzące. Niestety, nie zdążyłam nawet zareagować, bo stojąca obok mnie wspomniana wyżej pani wystrzeliła jak z procy i prawie dobiegła do tamtego miejsca siedzącego. Żebym nie zdążyła przypadkiem przed nią do niego dokuśtykać. Szczękę z podłogi zbierałam następne dwa przystanki.

Niektórzy mogliby pomyśleć, że przesadzałam z tą chęcią siadania, w końcu to tylko kostka... ale naprawdę ciężko utrzymać równowagę w tramwaju, w którym często rzuca człowiekiem w przód i w tył przy każdym ruszaniu i hamowaniu. Dodatkowo dochodzi ból związany z gwałtownym ruchem. Kto przeżył, ten wie.

komunikacja_miejska urazy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (195)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…