Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#77542

przez ~sputnik8766dea ·
| było | Do ulubionych
Po przeczytaniu mojego wyznania, pewnie spotkam się z falą hejtu, czy czegoś podobnego, ale uznałem, że warto się nią z Wami podzielić. Do napisania jej natchnęło mnie to, w jakiej obecnie sytuacji życiowej się znajduję. Być może ta historia będzie dla Was przestrogą i lekcją na błędach, moich błędach.

Kilka lat temu, a dokładnie 5, będąc jeszcze w stałym związku z obecną ex-dziewczyną, wybraliśmy się na imprezę organizowaną przez naszego wspólnego znajomego. Zwykła wiejska potańcówka w remizie. Ludzi było sporo, lał się alkohol, zabawa udana. Poznałem na niej kilka ciekawych osób, w tym jedną dziewczynę (Natalię), która przyszła na imprezę ze swoim chłopakiem.

Późną nocą, gdy impreza trwała w najlepsze wyszedłem pod gwiazdy puścić dymka i zauważyłem, że Natalia stoi samotnie i ogląda gwiazdy. Podszedłem i wywiązała się między nami ciekawa rozmowa. Trwała jakoś ok. godziny i pewnie trwałaby dalej, gdyby mojej ówczesnej dziewczyny nie zaniepokoiła moja nieobecność. Z Natalią gadało się świetnie, dodatkowo była naprawdę ładną, zgrabną i atrakcyjną dziewczyną. Dwa warkoczyki na jej włosach dodatkowo potęgowały moje zauroczenie... uwielbiam warkoczyki. Była naprawdę świetna.

Jednak byłem wtedy z związku, kochałem swoją partnerkę i planowałem z nią przyszłość, więc o Natalii szybko zapomniałem. Nie zostało nic poza dodaniem się do znajomych na fb.

Minęły jakoś 2 lata od tamtej imprezy, a mój związek zaczął się sypać. Jego ostatnie pół roku to jedna wielka kłótnia, unikanie się i wzajemne odpychanie. Skończyło się. Po rozstaniu szybko zacząłem nawiązywać wiele nowych znajomości i czerpać garściami z jakże wspaniałego życia singla. Tak minął mi rok. Przelotne znajomości, imprezy, alkohol. Było mi dobrze, ale jednak z biegiem czasu zaczęło brakować miłości drugiej osoby. I wtedy, będąc w pracy usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.

Natalia. Odezwała się po 3 latach od naszego poznania. Widziała mnie kilka dni temu robiącego zakupy w supermarkecie, ale wstydziła się podejść. Kilka tygodni temu zerwała z chłopakiem. Bingo! Czyżby przeznaczenie istniało?

Pisaliśmy codziennie przez dwa tygodnie. Całymi dniami. Rano gdy wstawałem, czekała na mnie wiadomość od niej. Gdy nie odpisywałem dłuższą chwilę, dzwoniła i pytała czy wszystko w porządku. Wtedy wydawało mi się to słodkie. Było mi dobrze. Był ktoś z kim można porozmawiać o wszystkim. Zdecydowałem się z nią umówić. Odmówiła, tłumacząc się tym, że ma inne plany. Wydało mi się to dziwne, gdyż codziennie pisała o tym, że umiera z nudów i chciałaby gdzieś wyjść. Kolejne 2 tygodnie znowu mijały na wzajemnej wymianie wiadomości, zarwanych przez to nockach oraz jej odmowach na moje propozycje spotkania. W końcu uległa. Umówiliśmy się.

Po długim, ale koniecznym wstępie przechodzę więc do najważniejszej części historii. Nie poznałem jej. Siedziała stolik obok i uśmiechała się do mnie, a ja pisałem jej wiadomości, że jestem już w lokalu i czekam na nią. Zmieniła się całkowicie. Co najgorsze, negatywnie. Nie wiem jak miałbym to napisać, żeby czasem ktoś nie poczuł się urażony, ale Natalia najzwyczajniej w świecie okropnie się roztyła. I nie chodzi o to, że przybyło jej parę kilo. Przybyło jej ich parędziesiąt. Z drobnej, atrakcyjnej, uroczej dziewczyny stała się... nie wiem nawet jak mam ten stan nazwać. Była ogromna, a ja początkowo pomyślałem, że po prostu wycina mi jakiś żart i podstawiła jakąś swoją koleżankę. Niestety to nie był żart...

Nich pierwszy rzuci we mnie kamieniem ten, kto uważa, że wygląd nie ma znaczenia. Możecie mówić co chcecie i pisać swoje głupie teorie, że jestem draniem bez serca. Wygląd ma znaczenie. I to wielkie. Próbowałem udawać, że nie jestem zaskoczony. Wszystko jest ok, naprawdę. Po prostu jestem zmęczony. Nie potrafiłem nawet spojrzeć jej w oczy i czułem, że wzrok każdego w lokalu skupia się na nas. Wzrok każdego mówił mi "chłopie! co ty robisz?" Sen się skończył. Od pierwszej chwili gdy ją ujrzałem, wiedziałem, że to nie ma sensu. Nie zwiąże się z kimś kto odpycha mnie swoim wyglądem, ale też nie chciałem jej ranić. Nie wiedziałem jak zakończyć tą znajomość, tym bardziej, że to co wydawało się słodkie, przestało takie być.

Nie modliłem się już o wiadomości z rana. Modliłem się o ich brak. Jej telefony gdy nie odpisywałem, zaczęły wywoływać u mnie jakieś drgawki. Było mi okropnie głupio, ale musiałem wymyślić coś, żeby to skończyć. W końcu wpadłem na beznadziejny pomysł, który jednak zadziałał. Strasznie się później z tym czułem, ale ulżyło mi. Podczas pewnej rozmowy, wysłałem jej załącznik, którym to była dieta jaką zakupiłem kiedyś dla mojej chorobliwie otyłej ciotki. Oczywiście od razu napisałem, że wysłałem to przez pomyłkę, chcąc chyba w jakiś sposób usprawiedliwić samego siebie przed samym sobą.Odpisała tylko: "Mówiłeś, że jesteś szczerym facetem. Wiem jak teraz wyglądam, ale myślałam, że wygląd ma dla Ciebie drugorzędne znacznie. Przykro mi, że nie potrafiłeś powiedzieć mi tego wprost. Dam Ci już spokój, cześć."

Wtedy odetchnąłem. Kamień jakby spadł z serca. Jednak następnego dnia męczyło mnie to okropnie. Zresztą do tej pory uważam, że była to najbardziej chamska rzecz, jaką w życiu zrobiłem.

Od tamtego czasu minęły 2 lata. Nadal jestem sam, z żadną nowo poznaną dziewczyną nie jestem w stanie się związać. Przelotne znajomości zaczynają mnie już mniej interesować. Chciałbym się z kimś związać, jednak nie mogę poznać takiej, z którą byłoby to możliwe. Z Natalią od tamtego czasu nie rozmawiałem, w sumie to nawet o niej zapomniałem. Przypomniała mi o sobie jedną wiadomością, którą dostałem w ubiegły weekend.

Natalia napisała, że długo zastanawiała się nad tym, czy w ogóle się odezwać, ale stwierdziła, że chce to zrobić. Pisała, że zakochała się wtedy we mnie, na zabój. Mimo, iż tylko pisaliśmy, nie mogła przestać o mnie myśleć. Bała się spotkania, gdyż zdawała sobie sprawę z tego, że czar pryśnie gdy ją zobaczę, ale jak stwierdziła, nadzieja umiera ostatnia. Nie pomyliła się. Po tygodniu płaczu, otworzyła plik z dietą. Zrobiła zakupy, zaczęła chodzić na siłownie i biegać. Było ciężko. Była pośmiewiskiem. Słyszała głosy, że bieżnia jest do 100kg. Na basenie wyśmiewano ją i kazano wracać do oceanu. Wytrwała. Kilogramów zaczynało ubywać...

Obecnie Natalia jest trenerką personalną w jednym z punktów znanej w Polsce sieci siłowni. Znalazłem jej profil na instagramie. Wygląda o niebo lepiej, niż w dniu, w którym ją poznałem. Jest aniołem.

Mam sobie teraz wiele do zarzucenia. Wiem, że w tamtym okresie Natalia potrzebowała po prostu wsparcia. Bodźca, który w jakimś sensie zaangażuje ją do zmiany swojego stylu życia. Tym bodźcem miałem być ja, jak zresztą napisała w wiadomości. Stało się inaczej i bodźcem stał się fakt, że jest coraz częściej odrzucana przez społeczeństwo. Pod uwagę brała dwie możliwości: ruszenie tyłka, albo samobójstwo. Całe szczęście, że wybrała to pierwsze.

Okazałbym się chyba jeszcze większym idiotą, gdybym próbował odnowić znajomość. Mimo, iż w tym momencie Natalia naprawdę jest dziewczyną moich marzeń, to nie jestem człowiekiem pozbawionym wstydu.

Pozostało mi jedynie szukać dalej swojej miłości. Nie popełniajcie tego błędu co ja.

Polska

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (57)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…