Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77684

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podrzucanie zwierząt to temat rzeka. A co powiecie na podrzucanie zwierząt ale jawne? :D

2 tygodnie temu odezwała się nasza dawna znajoma. Czeka ją wyjazd, ma generalnie zamieszanie w mieszkaniu i prosi o "przechowanie" kota na tydzień. Problemu większego nie widzieliśmy, kotka przesympatyczna, my mamy 2 koty - co prawda trochę młodsze, ale bardzo "kontaktowe".
Kotka przywieziona, torba z karmą i zabawkami również, dogaduje się z naszymi. Bajka!
Nadszedł termin odbioru, czekamy o umówionej wcześniej godzinie, czekamy, czekamy, nikt nie przyjechał. No trudno, może coś wypadło, może nie dała rady. Łapię więc za telefon i dzwonię.
Rozmowa wyglądała mniej-więcej w ten sposób:

[j]a
[z]najoma

[j] - Hej, kiedy odbierasz kotkę?
[z] - Wiesz no... Bo ja nie mogę teraz, w połowie kwietnia po nią może przyjadę.
[j] - Żartujesz sobie?
[z] - Nie no... Bo ona się dogaduje z waszymi kotami, a (rozłączyła się).

Mąż rozmowę słyszał, oboje pozbieraliśmy szczęki z podłogi i zaczęliśmy zastanawiać się co z "podrzutkiem" zrobić. Próbowaliśmy ponownie dodzwonić się do "zatroskanej losem kota" właścicielki, ale telefon nie odpowiadał.
Minął kolejny tydzień. Koty się bawią, konfliktów nie ma, my w sumie już się przyzwyczailiśmy do trzech łobuzów w domu.

Jak właścicielka się "obudzi", to nie wiem czy oddamy jej kotkę, w sumie to została porzucona.

Co o tym myślicie? Udawać, że uciekła? :D

w-wa

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 203 (213)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…