Historia o weselu z dziećmi, przypomniała przeboje me i mego lubego, gdy to stawaliśmy na ślubnym kobiercu.
Na wesele zapraszaliśmy najbliższą rodzinę - tj. ciotki i wujków, ale bez ich pociech. Kolokwialnie mówiąc ucięliśmy linię kuzynostwa na tylko tych najbliższych, z którymi kontakt jest i mała różnica wieku. Zgodnie stwierdziliśmy, że nie potrzebujemy obecności dzieci i wnuków ciotki A oraz kuzynki ze swoją gromadką 4 dzieci.
Na zaproszeniach wyraźnie wyszczególniliśmy, że zapraszamy (dajmy to) Annę i Jana Kowalskiego. O dzieciach nic nie wspominaliśmy, bo uznaliśmy to za logiczne, że jeśli nie ma dopisku "Wraz z dziećmi" to dzieci zaproszenie nie obowiązuje.
No i to był błąd, bo w dniu potwierdzenia przybycia zdarzyły się takie oto smaczki, które skutecznie zmniejszyły naszą liczbę gości.Przytoczę tu tylko te większe, bo zdarzały się osoby, które dopytały się o dzieci i albo przyjęły to do wiadomości, albo grzecznie podziękowali.
1) Ciotka Zosia, kobieta lat 67, dzwoniła, aby potwierdzić, że przyjdzie ona, jej syn Pawełek wraz z żoną i ich szkrabem. Nie zrozumiała, że zaproszenie było dla niej i osoby towarzyszącej, a nie Pawełka, którego ostatni raz widziałam za dzieciaka. Odmówiła przyjazdu bez całej swojej rodziny.
2) Kuzynka lubego wraz z partnerem, chciała przyjść z 3-miesięcznym synem, bo ona nie ma z kim go zostawić - wcale dziecko nie ma dziadków od strony jej partnera, oj wcale. Nastąpił foch z przytupem, gdy im podziękowaliśmy za udział w głośnej imprezie, gdzie będzie pity alkohol, wraz z dzieckiem, które potrzebuje dużo snu.
3) Wujostwo lubego miało problem z tym, że oni zostali zaproszeni, a kuzynostwo lubego nie, bo to przecież są jego kuzyni i ich dzieci. Kuzyni są w naszym wieku, ale luby delikatnie mówiąc, z nimi się nie lubi. No ale jak to tak - jak na wesele to całą rodziną.
Hit niestety nastąpił z mojej strony rodziny, z miejsca gdzie wszystko wydawało się dobrze. Kuzynka, bardzo bliska, wraz z mężem wstawili się w kościele z 4-letnią córką. Myślałam, że może wzięli młodą tylko na uroczystość, a na wesele ją gdzieś odstawią. Jak się okazało przy interwencji moich rodziców - nie mieli zamiaru tego zrobić, tylko zabrać 4-latkę na imprezę, gdzie nie będzie żadnego dziecka - najniższy wiek to było 18 lat. Moi rodzice ich na szczęście naprostowali i już z sali weselnej dziecko zostało odebrane przez dziadków w akompaniamencie krzyków Młodej, bo rodzice nastawili ją na imprezę.
Na wesele zapraszaliśmy najbliższą rodzinę - tj. ciotki i wujków, ale bez ich pociech. Kolokwialnie mówiąc ucięliśmy linię kuzynostwa na tylko tych najbliższych, z którymi kontakt jest i mała różnica wieku. Zgodnie stwierdziliśmy, że nie potrzebujemy obecności dzieci i wnuków ciotki A oraz kuzynki ze swoją gromadką 4 dzieci.
Na zaproszeniach wyraźnie wyszczególniliśmy, że zapraszamy (dajmy to) Annę i Jana Kowalskiego. O dzieciach nic nie wspominaliśmy, bo uznaliśmy to za logiczne, że jeśli nie ma dopisku "Wraz z dziećmi" to dzieci zaproszenie nie obowiązuje.
No i to był błąd, bo w dniu potwierdzenia przybycia zdarzyły się takie oto smaczki, które skutecznie zmniejszyły naszą liczbę gości.Przytoczę tu tylko te większe, bo zdarzały się osoby, które dopytały się o dzieci i albo przyjęły to do wiadomości, albo grzecznie podziękowali.
1) Ciotka Zosia, kobieta lat 67, dzwoniła, aby potwierdzić, że przyjdzie ona, jej syn Pawełek wraz z żoną i ich szkrabem. Nie zrozumiała, że zaproszenie było dla niej i osoby towarzyszącej, a nie Pawełka, którego ostatni raz widziałam za dzieciaka. Odmówiła przyjazdu bez całej swojej rodziny.
2) Kuzynka lubego wraz z partnerem, chciała przyjść z 3-miesięcznym synem, bo ona nie ma z kim go zostawić - wcale dziecko nie ma dziadków od strony jej partnera, oj wcale. Nastąpił foch z przytupem, gdy im podziękowaliśmy za udział w głośnej imprezie, gdzie będzie pity alkohol, wraz z dzieckiem, które potrzebuje dużo snu.
3) Wujostwo lubego miało problem z tym, że oni zostali zaproszeni, a kuzynostwo lubego nie, bo to przecież są jego kuzyni i ich dzieci. Kuzyni są w naszym wieku, ale luby delikatnie mówiąc, z nimi się nie lubi. No ale jak to tak - jak na wesele to całą rodziną.
Hit niestety nastąpił z mojej strony rodziny, z miejsca gdzie wszystko wydawało się dobrze. Kuzynka, bardzo bliska, wraz z mężem wstawili się w kościele z 4-letnią córką. Myślałam, że może wzięli młodą tylko na uroczystość, a na wesele ją gdzieś odstawią. Jak się okazało przy interwencji moich rodziców - nie mieli zamiaru tego zrobić, tylko zabrać 4-latkę na imprezę, gdzie nie będzie żadnego dziecka - najniższy wiek to było 18 lat. Moi rodzice ich na szczęście naprostowali i już z sali weselnej dziecko zostało odebrane przez dziadków w akompaniamencie krzyków Młodej, bo rodzice nastawili ją na imprezę.
wesele
Ocena:
160
(220)
Komentarze