Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78122

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ach, kierowcy...

Jechałam wczoraj na popołudniową maturę. Większość drogi do szkoły to prosta, szeroka jezdnia w terenie niezabudowanym - nic tylko mknąć. Co jakiś czas do tej drogi głównej dochodzą jakieś poboczne małe dróżki z wiosek, które się omija. Plucha, była, deszcz padał. Jechałam szybko, ale ostrożnie, na liczniku około 70-80 km/h.

Przed sobą po lewej zauważyłam wspomnianą wiejską dróżkę podporządkowaną, a na niej samochód jadący w stronę drogi głównej, jechał powoli, zwalniał przed skrzyżowaniem tych dróg, nic nie zapowiadało, iż mógłby zrobić coś zaskakującego, więc jechałam sobie spokojnie nie zmieniając prędkości. Zrównałam już się niemal z panem kierowcą oświeconym, gdy ten w przypływie natchnienia muzą kretynizmu ruszył. Szybko ruszył i wjechał mi prosto pod koła. Tak, z bocznej drogi, prosto pod koła rozpędzonego samochodu, po tym, jak się zatrzymał i (chyba) rozejrzał. Nie, nie było opcji, by mnie nie widział - żadnych drzew, krzaków ani innych uczestników ruchu.

Hamulec w podłogę, rzuciło mną na kierownicę i zatrzymałam się. Tak blisko, iż zderzakiem niemal dotykałam jego samochodu, który stał pod kątem, bo przede mnie już się nawet nie zmieścił. W tym momencie wirtuoz kierownicy chyba zreflektował się, że popełnił błąd i nim do mnie dotarło, co się dzieje (a uwierzcie, że mnie jako kierowcę z niespełna półrocznym stażem zszokowało to dość mocno), lekko cofnął i wyruszył jak z procy. Nigdy nie widziałam tak szybko odjeżdżającego samochodu.

Naprawdę rozumiem wiele, że można się zagapić, nie zauważyć, ale co myśli człowiek, który zatrzymuje się, by wjechać wprost pod szybko jadący samochód, gdy ten będzie już blisko?
Cóż, przynajmniej adrenalina dała energię na napisanie egzaminu. :P

Kierowcy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (125)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…