Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78212

przez ~czarnadalia ·
| Do ulubionych
Moja 30-letnia przyjaciółka od kilku lat nie ma kontaktu z rodzicami, na ślub także nie planuje ich zaprosić...A wszystko zaczęło się kilkadziesiąt lat temu, z powodu rodzinnego dramatu.
Matka przyjaciółki miała 15 lat, jej siostra natomiast 22. Rodzice pozwalali córkom na wszystko w ramach rozsądku, znali dobrze znajomych swoich dzieci, oraz wierzyli w ich zdrowy rozsądek i dojrzałość.

Wszystko zmieniło się, gdy starsza córka pewnego dnia poszła na dyskotekę. Nie wiadomo do końca co się z nią stało, ponoć oddzieliła się od grupy a jej ciało znaleziono kilka dni później, nad rzeką. Rodzice wtedy diametralnie zmienili nastawienie do jedynego dziecka, w którym zaszczepili strach przed wyjściem z domu. 15-letnia dziewczyna nie mogła iść nawet z koleżankami do galerii, wszędzie musiał z nią być ktoś z rodziny. Szkoła średnia? Najbliżej domu, rodzice przywożą i odwożą, to samo zresztą studia. Dziewczyna nigdy sama nie jechała tramwajem, oczywiście nie mogła ruszyć się z domu po godzinie 21, żadnych dyskotek ani chłopaków. Jedyną jej "rozrywką" była kościelna Oaza, a jak znalazła pracę to i spotkania w biurze. Rodzinie udało się tak zafiksować młodą, że dopiero w przed trzydziestką poznała chłopaka (oczywiście w kościele), ich randki odbywały się w domach pod okiem rodziców, sami mogli wyjść co najwyżej do pobliskiej kawiarni czy kina ( w godzinach popołudniowych). Później ślub, mieszkanko blisko rodziców, w końcu dziecko.

Dziecko które od początku miało taki sam los, jak jego matka w wieku 15 lat. Gdy inne "podrostki" mogły przejść same kilka metrów od domu po drobne zakupy, ona nie ruszała się nigdzie z pola widzenia rodziców. Nie mogła iść do domu koleżanki się pobawić, bo przecież obcy tak nie przypilnuje dziecka jak matka. W podstawówce dyskoteki szkolne także były zakazane, bo nie wiadomo co chłopakom do głowy może strzelić. Przez całą szkołę podstawową i liceum w obie strony woziła ją matka. To nic, że dziewczyna bardzo się tego wstydziła. Że czuła się jakaś inna, skoro jej koleżanki mogą SAME wychodzić z domu, spotykać się z chłopakami, pójść do kina czy na festyn. Ona (oprócz randek, na które był surowy zakaz) oczywiście mogła wyjść do kina czy galerii, ale z mamą lub babcią. Kiedy się wykłócała, zawsze na wierzch wypływała sprawa jej zamordowanej ciotki. Matka potrafiła też szukać w internecie najokrutniejszych zbrodni na młodych kobietach, by straszyć nimi córkę. Bo przecież tylko rodzina zagwarantuje jej bezpieczeństwo na tym podłym świecie.

Dopiero na studiach dziewczyna podłapała pracę weekendową, dostała stypendium naukowe i bez uprzedzenia przeniosła się do akademika. Oczywiście nie obyło się bez piekła, kiedy to matka przychodziła do niej na zajęcia, czy do jej pokoju i potrafiła ją spoliczkować za nieposłuszeństwo. Mówiła że dziewczyna skończy jak jej ciotka, że ją zgwałcą i zabiją bo szlaja się po akademikach i raz była w pubie ze znajomymi (o czym dowiedziała się od sąsiada).

Przyjaciółka była nieugięta, zamykała przed matką drzwi i przestała odbierać telefony. Z czasem zmieniła adres i przeniosła się na studia zaoczne (po obronie inżyniera, kiedy to mogła znaleźć taką pracę, dzięki której mogła się utrzymać).

Teraz jest szczęśliwa, bez matki. Powiedziała mi ostatnio, że czuje się jakby wyszła z więzienia po 25 latach. Wyznała, że jeśli kiedykolwiek urodzi córkę, na pewno nie wychowa jej w ten sposób. Bojąc się świata jak jej matka do tej pory.

rodzinka

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…