Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78711

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Skoro o taksówkach historii wiele, to i ja dorzucę, a co!

Kilka lat temu wybrałam się z koleżanką na pogaduchy połączone z kolacją i małą alkoholizacją. Nie wypiłyśmy wiele, ale humorki dopisywały.

Zanim Uber pojawił się w Poznaniu korzystałam z usług jednej korporacji. Kilkukrotnie trasę z punku A do punktu B pokonywałam z moim ówczesnym partnerem, a że generalnie natura jego milcząca, to wręcz na pokłóconych mogliśmy wyglądać, przyklejając każde nos w szybę i jakoś nigdy nikt nie próbował wykorzystać naszego braku koncentracji na trasie - ot, opłata za tę trasę zawsze bardzo podobna.

Zamawiam więc taksówkę, korporacja ta sama, co zwykle, zastanawiałyśmy się, czy ok 35-40 zł nam starczy, bo tylko tyle gotówki miała przy sobie koleżanka - ja chyba nic. Jako, że spod rynku do mnie opłata wynosiła max 19 zł, a ona nie mieszka wcale na drugim końcu miasta i ode mnie do niej opłata zazwyczaj wynosiła też mniej więcej podobną kwotę - powinnyśmy dać radę!

Wsiadamy, zaznaczamy, że mamy tylko taką kwotę i pytamy czy dojedziemy - dojedzieeeemy! Gadamy, śmiejemy się, pozornie na trasę nie patrzymy - złotówa skręca nie tam, gdzie powinien - jednokierunkowa, zwracam mu uwagę, wtrąca głupkowate "eeee tam, trasa ta sama przecież!". OKEJ. Patrzę na taksometr po mniej więcej 2/3 trasy do mnie i co? I już mamy 19 zł. Spytałam jaka magia się tu zadziała, bo trasę znam, pyra ze mnie rodowita, więc jego - jak mniemam - założenie, że wiezie dwie przyjezdne była błędna, a ta "taka sama trasa" absolutnie taka sama nie jest. Dojechaliśmy do mnie, licznik wyłączony na kwocie o kilka zł wyższej, niż przewidywana, koleżanka wracała dalej za "umówioną", nie wyliczoną przez taksometr kwotę.

Powiedzcie mi - jakim prawem ci oszuści dziwią się, że ludzie wolą Ubera?

Swego czasu często kuper woziłam taksówkami i sytuacji takich miałam masę. Druga, którą dobrze zapamiętałam miała w tle imprezę, szpilki i przeprawę przez kocie łby - kurs za 10-12 zł. Pan pogardził i jak usłyszał miejsce docelowe - tą trasą też często jeździłam - rzucił niewybredny komentarz w stylu "szkoda silnik odpalać, młoda głupia pijana wygodnicka". I tak, jak zawsze kierowcy wręczałam 15 zł i obdarowywałam go uśmiechem numer pięć, tak temu panu na przednie siedzenie rzuciłam kwotę odliczoną co do grosika. Najdrobniej, jak tylko miałam. Śwignęłam mu zwyczajnie garść "żółtych" i pokopytkowałam do mieszkania. Też z uśmiechem numer pięć.

Nie, żeby chamstwo chamstwem zwalczać, ale pieniądz trzeba szanować.

taxi

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…