zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia sprzed około dwudziestu lat. Jako dzieciak jeszcze podstawówkowy należałam do szkolnego chóru. Tyle tytułem wstępu.
Na drugim końcu miasta organizowany był "Konkurs Piosenki Świątecznej i Kolendy". Decyzja - zgłaszamy się i pojedziemy autobusem. Do konkursu ćwierć roku zostało, toteż przygotowania trwają, a co. Starałyśmy się jak mogłyśmy, ćwiczyłyśmy praktycznie cały czas. Dzień przed konkursem informacja - z powodu zbyt małej ilości uczestników konkurs zostaje zmieniony w przegląd piosenki. Nie powiem, popłakałam się. Zrobiłyśmy kupę dobrej roboty, a tu taka niespodzianka...
Na przeglądzie okazało się, że występujemy my i jakieś szkole dzieciaki. Poziom całego przeglądu okazał się być fatalny, jednak zaśpiewałyśmy i przynajmniej my trzymałyśmy poziom. I to nie tak, że byłyśmy boskie, tylko oni mieli wszystko totalnie w poważaniu, to znaczy - widać było brak przygotowania, tamte dzieciaki śpiewały do płyty, na której już wokalista śpiewał... O braku mikrofonów nie wspomnę.
Na koniec dostaliśmy po cukiereczku, w "nagrodę".
I znowu się popłakałyśmy. Odwaliłyśmy kupę dobrej roboty, a tyle starań poszło na marne... Pomijając dwugodzinną jazdę autobusem.
Na drugim końcu miasta organizowany był "Konkurs Piosenki Świątecznej i Kolendy". Decyzja - zgłaszamy się i pojedziemy autobusem. Do konkursu ćwierć roku zostało, toteż przygotowania trwają, a co. Starałyśmy się jak mogłyśmy, ćwiczyłyśmy praktycznie cały czas. Dzień przed konkursem informacja - z powodu zbyt małej ilości uczestników konkurs zostaje zmieniony w przegląd piosenki. Nie powiem, popłakałam się. Zrobiłyśmy kupę dobrej roboty, a tu taka niespodzianka...
Na przeglądzie okazało się, że występujemy my i jakieś szkole dzieciaki. Poziom całego przeglądu okazał się być fatalny, jednak zaśpiewałyśmy i przynajmniej my trzymałyśmy poziom. I to nie tak, że byłyśmy boskie, tylko oni mieli wszystko totalnie w poważaniu, to znaczy - widać było brak przygotowania, tamte dzieciaki śpiewały do płyty, na której już wokalista śpiewał... O braku mikrofonów nie wspomnę.
Na koniec dostaliśmy po cukiereczku, w "nagrodę".
I znowu się popłakałyśmy. Odwaliłyśmy kupę dobrej roboty, a tyle starań poszło na marne... Pomijając dwugodzinną jazdę autobusem.
szkoła konkurs chór
Ocena:
-7
(23)
Komentarze