Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78756

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o pracy w McDonald's.

Na początku muszę zaznaczyć (i mówię tu wyłącznie w imieniu własnym), że praca w Maku mi odpowiada. Chyba trafiłem na taki lokal jaki pokazują w reklamach: z pracownikami nie mam problemów, managerowie i kierownik też są całkiem ugodowi, można sobie pozwolić na trochę większą swobodę, grafik jest zawsze układany pod studia. Słowem, praca niemal idealna dla studenta.

Niestety jednak, wśród klientów (sorry, powinienem powiedzieć "Gości", ale tak naprawdę mało kto tego przestrzega) zdarzają się takie kwiatki (lub chwasty), które uważają cię za podczłowieka, tylko dlatego że stoisz po drugiej stronie kasy w McDonald's. Prawdopodobnie podpinają sobie w umysłach do twojej twarzy notatkę: "No tak, ten to nic w życiu nie osiągnął" i mają Maka za nie wiadomo jaki kołchoz.

Ale nie jestem tu by bronić tego przybytku taniego żarcia średniej jakości. W tym pierwszym tekście opowiem wam o sytuacji, która zdarzyła się całkiem niedawno, może z 2 tygodnie temu:

Przyjechałem na pierwszą zmianę ("śniadaniową"), na godzinę 7. Ruch nie był jakiś szczególnie duży, może sześć osób, z czego część czekała już na zamówienia. Tu muszę zaznaczyć, że rano jest zazwyczaj bardzo mało osób, plus końcówka zmiany nocnej, więc w porywach może być 10 osób w całym lokalu. Dostałem przydział (kasjer), wkład początkowy i zalogowano mnie na miejsce. Nie minęło pięć minut jak z miejsca gdzie czeka się na odbiór podchodzi do mnie babka, z wyrazem wyraźnego obrzydzenia. Żadnego 'dzień dobry', 'przepraszam', czy 'pocałuj mnie w rzyć'... Chociaż nie, cofam, jedyne co powiedziała to:

- Teraz to już sami sobie tą kawę pijcie!

Po czym zmięła paragon w kulkę, rzuciła nim we mnie, odwróciła się na pięcie i odeszła. Z ciekawości sprawdziłem numer jej zamówienia. Czekała niecałe dwie minuty.

gastronomia

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (178)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…