Historii o zachowaniu ludzi w teatrze czy w kinie widziałam już parę; ja chciałabym się podzielić wspomnieniem sprzed paru lat z filharmonii.
Już jestem przyzwyczajona, że komuś w trakcie koncertu zadzwoni telefon. Zdarza się - ktoś zapomniał wyciszyć, jestem to w stanie zrozumieć.
Co prawda zwykle przed koncertem jest podawany komunikat w stylu: "Szanowni Państwo, witamy w Filharmonii X, prosimy o wyłączenie telefonów komórkowych, nagrywanie jest zabronione” itp. itd., ale ok, może do kogoś nie dotarło.
Jeśli telefon zadzwoni raz, a właściciel go od razu wyłączy, to nie widzę problemu, może na przyszłość będzie pamiętał. Gorzej, jeśli jest inaczej...
Akcja właściwa - trwa koncert, gra orkiestra symfoniczna, chyba jakiś Mozart, szczerze mówiąc nie pamiętam. Koncert był podzielony na dwie części.
Jakoś w połowie pierwszej części odzywa się telefon. Zwykły dzwonek, nie żadna melodyjka tylko parosekundowe "DRRRRRYŃŃŃŃ!". Właściciel nie reaguje, chyba jako jedyny na sali go nie słyszy...
Telefon odzywa się parę razy i milknie.
Chwilę później dzwoni znowu, odzywa się parę razy i milknie. Chwilę później znowu. I tak co jakiś czas, aż do końca pierwszej części.
Dodam, że siedziałam w sporej odległości od tego telefonu, a i tak skutecznie mi przeszkadzał w odbiorze.
W przerwie między częściami wstaję rozprostować nogi i widzę, że jedna pani wyciąga telefon z torebki i do kogoś dzwoni.
"Cześć, słyszałam, że dzwoniłaś, ale nie mogłam odebrać, bo na koncercie jestem".
-.-
Już jestem przyzwyczajona, że komuś w trakcie koncertu zadzwoni telefon. Zdarza się - ktoś zapomniał wyciszyć, jestem to w stanie zrozumieć.
Co prawda zwykle przed koncertem jest podawany komunikat w stylu: "Szanowni Państwo, witamy w Filharmonii X, prosimy o wyłączenie telefonów komórkowych, nagrywanie jest zabronione” itp. itd., ale ok, może do kogoś nie dotarło.
Jeśli telefon zadzwoni raz, a właściciel go od razu wyłączy, to nie widzę problemu, może na przyszłość będzie pamiętał. Gorzej, jeśli jest inaczej...
Akcja właściwa - trwa koncert, gra orkiestra symfoniczna, chyba jakiś Mozart, szczerze mówiąc nie pamiętam. Koncert był podzielony na dwie części.
Jakoś w połowie pierwszej części odzywa się telefon. Zwykły dzwonek, nie żadna melodyjka tylko parosekundowe "DRRRRRYŃŃŃŃ!". Właściciel nie reaguje, chyba jako jedyny na sali go nie słyszy...
Telefon odzywa się parę razy i milknie.
Chwilę później dzwoni znowu, odzywa się parę razy i milknie. Chwilę później znowu. I tak co jakiś czas, aż do końca pierwszej części.
Dodam, że siedziałam w sporej odległości od tego telefonu, a i tak skutecznie mi przeszkadzał w odbiorze.
W przerwie między częściami wstaję rozprostować nogi i widzę, że jedna pani wyciąga telefon z torebki i do kogoś dzwoni.
"Cześć, słyszałam, że dzwoniłaś, ale nie mogłam odebrać, bo na koncercie jestem".
-.-
Filharmonia
Ocena:
237
(247)
Komentarze