Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78889

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O służbie zdrowia na Wyspach.

W zeszłym tygodniu bardzo zaczęły mnie boleć plecy, a następnego dnia plecy razem z brzuchem. Z pracy, chwilę po 10 rano, zadzwoniłam do swojej przychodni. Pomijając sam fakt, że nikt nie odbierał telefonu przez 25 minut, udało mi się wytłumaczyć pani w recepcji, co mi dolega. Recepcjonistka powiedziała, że lekarz zadzwoni do mnie po południu.

Aha.

No dobra. Czekam. O 14 zadzwoniłam znowu (15 minut słuchania melodyjki), pani w recepcji informuje mnie, że lekarz zadzwoni koło 16 albo 17! Przychodnia czynna do 18, nie ma szans, że lekarz mnie dzisiaj przyjmie.

Godzina 17.30 (!), dzwoni lekarz. W 5 minut, przez telefon, bazując na opisie moich dolegliwości, stwierdził zapalenie nerek i przepisał antybiotyk.

Nie rozumiem, jak można diagnozować pacjenta na postawie tego, co pacjent opisuje, bez jakiegokolwiek zbadania?!

Jeszcze jedna piekielność, Pan Doktor wysłał receptę na antybiotyk elektronicznie, do apteki, która już była zamknięta.

3 dni jestem na antybiotyku – boli dalej, nawet gorzej. Jutro dzwonię znowu, jeśli ból nie przejdzie. Ciekawe, jaką diagnozę postawi teraz – miejmy nadzieję, że tym razem nie przez telefon.


PS. Odpowiadając z góry na pytania, czemu nie poszłam od razu do przychodni – polityka mojej przychodni jest taka, że nawet jak przyjdzie się zarejestrować, to odsyłają do domu i każą czekać na telefon.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (217)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…