Kilka lat temu pracowałem w małym POZ na wsi, gdzieś na południowym wschodzie. Pewnego dnia przyszedł miejscowy ksiądz. Już wcześniej słyszałem, że fajny, zaangażowany społeczniak. (S)ługa Boży wyciąga kartkę papieru i wywiązuje się taki oto dialog:
S: Szczęść Boże! Potrzebuję zaświadczenie dla chłopców z drużyny, że są zdrowi i mogą jechać na turniej piłki nożnej.
J: Ok! Niech przyjdą po szkole to się zbada i wystawi zaświadczenia.
S: Po szkole nie mogą, nie mają czasu.
J: To niech przyjdą jak będą mogli.
S: Doktorze gardłowa sprawa, turniej za dwa dni.
J: To trudna sprawa, bez badania nie podpiszę.
S: Ale to zdrowe chłopaki, wszyscy z tego ośrodka!
Tu zerkam na kartkę i widzę, że poza podpisem księdza i pieczątką parafii nic tam nie ma.
J: Ale tu nie ma nawet wymienionych nazwisk!
S: Nazwiska to ja już potem podpisuję!
J: Ja się pod tym nie podpiszę.
S: No wie Pan co? A ja się nie bałem zaryzykować i podpisałem, że mogą grać.
J: Miejmy nadzieję, że podpis księdza wystarczy.
I do dzisiaj się zastanawiam...
Szedł na bezczelnego i myślał, że młodego onieśmieli? Czy może to już wcześniej się zdążyło?
S: Szczęść Boże! Potrzebuję zaświadczenie dla chłopców z drużyny, że są zdrowi i mogą jechać na turniej piłki nożnej.
J: Ok! Niech przyjdą po szkole to się zbada i wystawi zaświadczenia.
S: Po szkole nie mogą, nie mają czasu.
J: To niech przyjdą jak będą mogli.
S: Doktorze gardłowa sprawa, turniej za dwa dni.
J: To trudna sprawa, bez badania nie podpiszę.
S: Ale to zdrowe chłopaki, wszyscy z tego ośrodka!
Tu zerkam na kartkę i widzę, że poza podpisem księdza i pieczątką parafii nic tam nie ma.
J: Ale tu nie ma nawet wymienionych nazwisk!
S: Nazwiska to ja już potem podpisuję!
J: Ja się pod tym nie podpiszę.
S: No wie Pan co? A ja się nie bałem zaryzykować i podpisałem, że mogą grać.
J: Miejmy nadzieję, że podpis księdza wystarczy.
I do dzisiaj się zastanawiam...
Szedł na bezczelnego i myślał, że młodego onieśmieli? Czy może to już wcześniej się zdążyło?
Ocena:
190
(208)
Komentarze