Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79070

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem wewnętrznym inżynierem wsparcia technicznego.

Miałem kiedyś przyjemność pracować (pośrednio) dla firmy znanej z pewnego środka na męskie problemy. Złego słowa o niej powiedzieć nie mogę.

Cały nasz zespół podlegał pod firmę, która dostarczała prawie całe IT. Tzw. outsourcing. Firma znana głównie z drukarek i serwerów. I to o tej firmie będą wypociny.

Dwa/trzy tygodnie po mnie wystartował nowy chłopak. Zapalony do roboty, aż czasami trzeba było wyganiać go na przerwę. Wiedzę miał, użytkowników szanował, w razie nadgodzin nie marudził. Trochę nerwowy, ale nigdy na nikim nie odreagował. Ogólnie dobry pracownik. Nagrodzono go problemem z wypłatą przez 4 miesiące. Wiadomo, jak to przy zaczęciu nowej pracy, kasy może brakować, a za coś żyć trzeba. Kontakt z nami miał dobry, więc pomogło się, ile daliśmy radę. Po 4 miesiącach walki z księgowością i olewającym go szefem dał ultimatum. Kasa w ciągu 48 godzin albo sprawa trafia do adwokata. Olano go, przyszedł z adwokatem. Był to jego ostatni dzień. Nazajutrz pożegnał się i zdał sprzęt. Tak oto wypalono chętnego do roboty dobrego pracownika.

W ekipie mieliśmy weterana tego miejsca. Kupę lat stażu, kumaty. Poniekąd to dzięki niemu to wszystko miało ręce i nogi. Był tam jeszcze przed zewnętrzną firmą. Pomocny facet, spokojny, wiedział co robi i robił to dobrze. Po wielu latach wypadałoby się upomnieć o jakiś awans. Wrócił do biura, zamknął za sobą drzwi, w życiu takiej wiązanki nie słyszałem od tak spokojnego człowieka. Zaproponowano mu pozycję niższą, za mniejsze pieniądze. Był to jego ostatni miesiąc. Sami namawialiśmy go do składania podań. Znalazł wysoką pozycję za 2x większą kasę.

Z ogarniętych zostałem ja i znajomy. Dokładano nam obowiązków. Przejąłem na siebie całe wsparcie od drukarek, łącznie z kontraktem. Wykonując normalne obowiązki wsparcia, zarządzając drukarkami, niańczyłem jeszcze nowych. Chcieliśmy podwyżek. Zarabialiśmy dużo mniej niż nasza rynkowa "wartość". Skończyło się salwą śmiechu.

Odszedłem stamtąd z małym żalem, bo główna firma, dla której pracowaliśmy, przejmowała się nami bardziej niż szef właściwy. Bardzo fajne miejsce pracy, wymagające myślenia, z różnorodnym zakresem zadań. Nie nudziło się. Użytkownicy w większości nie sprawiali problemów. Cud, miód, gdyby nie dostawca usług, nasz szef.

Koniec końców stracili kontrakt w kraju niedługo po odejściu moim i kilku innych inżynierów. Z tego co słyszałem, nowa firma dużo zmian nie wniosła.

Wsparcie IT

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (174)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…