zarchiwizowany
Skomentuj
(64)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Świeżutka, sprzed chwili.
Nadchodzi czas, kiedy znów na dłuższy czas będę opuszczać Polskę, więc postanowiłam zaopatrzyć Mamę w cięższe zakupy typu płyny, proszki, zgrzewki wody itd. No to myk do Tesco. Pora wczesna, pół parkingu podziemnego wolnego. Co ważne dla historii, wszystkie miejsca w pobliżu wejść do obiektu od podziemnego parkingu zajęte, wiadomo, każdy woli jak najbliżej, w tym te oznaczone symbolem "rodzina".
No nic, zaparkowałam dalej, gdzie było wolne i idę do wejścia. I co nagle widzę? Pani z dwójką kilkulatków parkuje na miejscu dla niepełnosprawnych.
Zaparkowała. Wysiada, rozpina dzieci. Podeszłam i informuję panią, że zaparkowała na miejscu dla niepełnosprawnych (no może oznaczenia jej się pomyliły?). Tak, ona wie. Ale przecież wszystkie miejsca dla rodzin są zajęte a ona przecież jest Z DZIEĆMI i nie będzie potem gonić z dziećmi i wyładowanym wózkiem między samochodami przez pół parkingu. Poza tym ona szybko bo tylko na zakupy (nie no, inni parkują na Tescowym parkingu tak sobie, dla jaj). No i przecież są jeszcze dwa miejsca dla niepełnosprawnych wolne. I mam się bujać. Nie wiem, może myślała, że kilku niepełnosprawnych przecież jednocześnie nie może wybrać się autem na zakupy, czy co. Bujać się mam i to już.
Pobujałam się do BOK, poinformowałam o sytuacji osobę odpowiedzialną za parking (nie byłam pewna, czy parkingi należące do hipermarketów leżą w gestii działań policji/straży miejskiej).
Ot, kolejna maDka, która MA PRAWO. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, by zajmować miejsca dla niepełnosprawnych szczególnie w sytuacji, gdzie wolne miejsca parkingowe, choć daleko, ale są). Nie wnikam, czy osoby parkujące na miejscach "rodzinnych miały tam prawo parkowac, czy nie. Neguję w ogóle sens takich miejsc, choć oczywiście respektuję prawo i nigdy na nich nie parkuję. Ale tak na logikę: chyba łatwiej odpiąć sprawne kilkulatki sprawnej kobiecie na "normalnym" miejscu niż inwalidzie wysiąść z auta/wystawić wózek na takim miejscu. Kilku "karków" zajmujących miejsca " z wózkiem" owszem, widziałam ale po kobiecie i matce chyba już można się spodziewać pewnej dozy rozsądku i empatii. A zareagowałam "donosem" w sumie dlatego, że w tej sytuacji nie widziałam sensu dalszej dyskusji oraz swojej roli w uświadamianiu osób dorosłych.
Nadchodzi czas, kiedy znów na dłuższy czas będę opuszczać Polskę, więc postanowiłam zaopatrzyć Mamę w cięższe zakupy typu płyny, proszki, zgrzewki wody itd. No to myk do Tesco. Pora wczesna, pół parkingu podziemnego wolnego. Co ważne dla historii, wszystkie miejsca w pobliżu wejść do obiektu od podziemnego parkingu zajęte, wiadomo, każdy woli jak najbliżej, w tym te oznaczone symbolem "rodzina".
No nic, zaparkowałam dalej, gdzie było wolne i idę do wejścia. I co nagle widzę? Pani z dwójką kilkulatków parkuje na miejscu dla niepełnosprawnych.
Zaparkowała. Wysiada, rozpina dzieci. Podeszłam i informuję panią, że zaparkowała na miejscu dla niepełnosprawnych (no może oznaczenia jej się pomyliły?). Tak, ona wie. Ale przecież wszystkie miejsca dla rodzin są zajęte a ona przecież jest Z DZIEĆMI i nie będzie potem gonić z dziećmi i wyładowanym wózkiem między samochodami przez pół parkingu. Poza tym ona szybko bo tylko na zakupy (nie no, inni parkują na Tescowym parkingu tak sobie, dla jaj). No i przecież są jeszcze dwa miejsca dla niepełnosprawnych wolne. I mam się bujać. Nie wiem, może myślała, że kilku niepełnosprawnych przecież jednocześnie nie może wybrać się autem na zakupy, czy co. Bujać się mam i to już.
Pobujałam się do BOK, poinformowałam o sytuacji osobę odpowiedzialną za parking (nie byłam pewna, czy parkingi należące do hipermarketów leżą w gestii działań policji/straży miejskiej).
Ot, kolejna maDka, która MA PRAWO. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, by zajmować miejsca dla niepełnosprawnych szczególnie w sytuacji, gdzie wolne miejsca parkingowe, choć daleko, ale są). Nie wnikam, czy osoby parkujące na miejscach "rodzinnych miały tam prawo parkowac, czy nie. Neguję w ogóle sens takich miejsc, choć oczywiście respektuję prawo i nigdy na nich nie parkuję. Ale tak na logikę: chyba łatwiej odpiąć sprawne kilkulatki sprawnej kobiecie na "normalnym" miejscu niż inwalidzie wysiąść z auta/wystawić wózek na takim miejscu. Kilku "karków" zajmujących miejsca " z wózkiem" owszem, widziałam ale po kobiecie i matce chyba już można się spodziewać pewnej dozy rozsądku i empatii. A zareagowałam "donosem" w sumie dlatego, że w tej sytuacji nie widziałam sensu dalszej dyskusji oraz swojej roli w uświadamianiu osób dorosłych.
MADKA na parkingu
Ocena:
39
(131)
Komentarze