Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79623

przez ~bylawsplokatorka22 ·
| Do ulubionych
Wypoczywam na wakacjach w rodzinnym mieście. Idę na zakupy i spotkałam ją-byłą współlokatorkę, z którą przez pierwszy rok studiów wraz z mym chłopakiem, wynajmowaliśmy mieszkanie. Rozstaliśmy się w dość nieciekawych stosunkach, o czym właśnie będzie ta historia.

Ogólnie rzecz biorąc dziewczynę znałam ze szkoły. Była w klasie o innym profilu, ale WF miałyśmy wspólne. Stąd postanowiliśmy, że wynajmiemy coś we 3, aby było taniej.
Po tym jak razem zamieszkaliśmy okazało się, że dziewczyna kompletnie nie ogarnia sprzątania, gotowania i innych obowiązków domowych, bo wszystko wcześniej, jak sama nam powiedziała, robiła za nią mama, bo ona się uczyła. Ale po instrukcjach ogarniała swoje obowiązki tj. sprzątanie części wspólnych.

Jednak powodem konfliktu stało się opuszczenie mieszkania (o nim samym to też historię można byłoby napisać). W umowie mieliśmy zapis o obowiązkowym odmalowaniu mieszkania oraz jego posprzątaniu. Pomóc nam w tym mieli nasi rodzice, bo sam chłopak nie dałby rady wszystkiego odmalować, a ja nie sięgałam szczytów nawet na drabinie. Współlokatorka jednak stwierdziła, że jej rodzice są za starzy i oni nie mogą pomóc, a ona sama ma sesję, więc się będzie uczyć. Jej rodzice byli w wieku moich, no ale trudno. Nie chciałam się kłócić. Prosiliśmy tylko, żeby posprzątała przez przyjściem właściciela (jakieś 4 dni po "remoncie"). Za nasz wysiłek w malowanie i sprzątanie mieliśmy sobie policzyć i odjąć jej od kaucji, tak jak koszty materiałowe (farby, folie itd.) i dojazd z rodzinnej miejscowości.
Pomijam fakt, że nie chciało się nawet jej jechać ze mną i mym chłopem po farby, ani pomóc ich dźwigać na ostatnie piętro bez windy, ale to co zrobiła później, przeszło ludzkie pojęcie.

Dzień przed remontem stwierdziła, że ona jednak nie wróci do domu, aby się uczyć (był weekend) tylko zostanie na mieszkaniu i nie będzie nam przeszkadzać. W kilku słowach wytłumaczyłam jej, że jak ona sobie wyobraża siedzenie w pokoju, gdy my będziemy go malować i wszystko będzie w folii malarskiej. Odpowiedziała, że jej folia nie przeszkadza. Ale ostatecznie wyniosła się na dwa dni do koleżanki z roku. Uff.

Sam remont przeprowadzany był w niezwykły upał, a więc zeszły nam 2 zgrzewki wody+ poszliśmy na obiad po pracy. Również te koszta wliczyliśmy w robociznę. Po ostatecznym rozrachunku, w który wliczyliśmy materiały, malowanie (1/2 tego co wzięłaby profesjonalna firma), sprzątanie po remoncie i przed przyjściem właściciela (bo księżniczka musiała się wyspać i wstała tuż przed przyjściem właściciela-obudzić nie było jak bo drzwi zamknięte), zwiększone o posiłek regeneracyjny i koszty wody.

Współlokatorka ten stan rzeczy zaakceptowała i mówiła, że i tak zrobiliśmy robotę za nią, a więc się należy, ale nie zrobiła tego jej mamuśka, która miała pretensje, że z kaucji dostaje 200 zł (bo tyle wyszło po odliczeniu kosztów). I tak to zaczęła się czepiać, że:

1) Wodę nie powinniśmy wliczać, bo to nasza wina, że tyle piliśmy (trudno nie pić nic przy robocie w 36*C)
2) Posiłek regeneracyjny należy się za pracę w trudnych warunkach, a to nie były trudne warunki.
3) Współlokatorka by na pewno pomogła, gdybyśmy jej powiedzieli.
4) To miało wyjść tanio, a ona nic z kaucji prawie nie dostaje!
5) Ona i współlokatorka na pewno znalazłaby tańsze materiały, bo kto to widział płacić tyle za farbę.
6) Po co aż 2 duże opakowania farby, jak na pewno dałoby radę jednym! (mieszkanie 65m2).
7) Skąd te koszty paliwa jak auto jechało pełne?

Rozmowa z mamą współlokatorki zakończyła się ze stwierdzeniem z jej strony "że jak ma nam to ratować budżet domowy to mamy sobie te pieniądze zabrać".
A miało być tak dobrze i ugodowo.

byłe wspólokatorki

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (192)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…